fbpx

Rosyjski gaz dotrze do Europy przez Turcję

Energia - 28 stycznia, 2024

Od czasu wybuchu konfliktu na Ukrainie Unia Europejska szuka rozwiązań, które zastąpiłyby import rosyjskiego gazu, od którego tak wiele krajów europejskich było uzależnionych. Z drugiej strony Federacja Rosyjska chce również kontynuować sprzedaż gazu do krajów europejskich, które nie chcą już kupować bezpośrednio od niej z powodu sankcji gospodarczych UE na rosyjskie produkty. Jednak aby uzyskać gaz po rozsądnej cenie, kraje UE potrzebują pośrednika. W tym kontekście wartość Turcji jako partnera w trójstronnej współpracy energetycznej z krajami europejskimi i Rosją znacznie wzrosła w ostatnim czasie. Geostrategiczna pozycja Turcji sprawiła, że stała się ona idealnym kandydatem do kooptacji do zainicjowanego przez Kreml projektu, na którym, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wszystkie trzy strony mogą zyskać. Sukces rosyjskiego hubu gazowego w Turcji, ogłoszonego przez prezydenta Rosji Władimira Putina, zależy jednak od ambicji tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, by stać się „nowym gazowym carem”, gdy jego kraj wkracza w nową „erę energetyczną” dzięki niedawnemu odkryciu przez Turcję ogromnych złóż ropy naftowej na Morzu Czarnym.

Wkrótce po eksplozjach, które uszkodziły gazociąg Nord Stream łączący Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie, prezydent Rosji Władimir Putin zaproponował w październiku 2022 r. utworzenie hubu gazowego w Turcji. Chociaż rosyjski wicepremier Aleksander Nowak ogłosił niedawno, że Moskwa i Ankara powinny osiągnąć porozumienie „w najbliższej przyszłości”. Na chwilę obecną nie ma żadnych konkretnych, oficjalnych terminów związanych z tym projektem.

Kto będzie kontrolował zarządzanie hubem gazowym w północnej Turcji?

Strona rosyjska zapewnia, że projekt będzie kontynuowany, mówiąc, że rosyjska Grupa Gazprom i turecka Grupa Botas „ściśle współpracują i omówiły mapę drogową projektu”. Wcześniej urzędnik Kremla twierdził, że projekt jest złożony i jego ukończenie zajmie trochę czasu. Według niego istnieją kwestie do rozwiązania, takie jak utworzenie wspólnej grupy roboczej, opracowanie ram prawnych i „systemów handlu i transferu zakupionego gazu”. Chociaż oficjalnie strony zaangażowane w budowę hubu gazowego w północnej Turcji obwiniają za opóźnienia niszczycielskie trzęsienie ziemi, które nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i Syrię 6 lutego 2023 r., międzynarodowa prasa donosiła, za pośrednictwem źródeł, że winny jest brak porozumienia w sprawie kompetencji stron projektu, a dokładniej tego, kto powinien kontrolować zarządzanie hubem.

Niektóre zachodnie stolice wyraziły obawy, że projekt ten może pozwolić Moskwie na uniknięcie sankcji gospodarczych za działania wojskowe na Ukrainie i ukrycie eksportu gazu poprzez wykorzystanie państwa tureckiego jako pośrednika. Według oficjalnych wyjaśnień Moskwy, hub gazowy w Turcji zakłada stworzenie elektronicznej platformy handlu gazem, która mogłaby stać się miejscem ustalania ostatecznej ceny gazu dla europejskich konsumentów, co wykluczyłoby upolitycznienie tej kwestii. Niektórzy analitycy energetyczni twierdzą jednak, że projekt tureckiego hubu gazowego, poprzez stworzenie platformy dostaw gazu i ustalania cen na granicy UE, może stać się alternatywą dla innych centrów ustalania cen gazu w Europie.

Wraz z utworzeniem tureckiego hubu Federacja Rosyjska zamierza przenieść do regionu Morza Czarnego wolumeny, które wcześniej przechodziły przez gazociąg Nord Stream, a także ułatwić stworzenie infrastruktury dostaw przez Turcję dla krajów, które wyrażą zainteresowanie. Oczywiście Bułgaria, Serbia i Słowacja odegrają ważną rolę w tym projekcie. Rosja dostarcza gaz do Turcji przez Morze Czarne za pośrednictwem gazociągów Blue Stream i TurkStream, z których ten drugi jest również przeznaczony do eksportu do południowej i wschodniej Europy, w tym Węgier, Grecji, Bośni i Hercegowiny, Rumunii i Serbii. Wiadomo, że od 1 stycznia 2020 r. Gazprom rozpoczął dostawy gazu przez TurkStream, w tym do Bułgarii i Macedonii Północnej, zastępując dostawy gazociągiem transbałkańskim przez Ukrainę i Rumunię. Gazociąg został zainaugurowany 8 stycznia 2020 r. przez prezydentów Putina i Recepa Tayyipa Erdoğana.

Do 2022 r. całkowity eksport gazu z rosyjskich gazociągów spadł prawie o połowę do 100,9 mld metrów sześciennych, co jest najniższym poziomem w okresie poradzieckim. W ubiegłym roku wiele krajów, w tym zdecydowana większość członków UE, zobowiązało się do zaprzestania lub ograniczenia importu ropy i gazu z Rosji. Celem UE było osiągnięcie dwóch trzecich importu w ciągu roku. Zamiast tego Wielka Brytania całkowicie je wyeliminowała.

Pracując nad projektem z Federacją Rosyjską, Turcja promuje swój własny program eksportu gazu. W kontekście niestabilnego rozwoju sytuacji energetycznej, Ankara planuje utworzenie centrum finansowania projektów eksportu gazu, wzorując się na centrach finansowych w Londynie i Hamburgu.

„Światowa cena gazu ziemnego zostanie ustalona w Turcji. Około 40-50% gazu ziemnego docierającego do Tracji pokryje potrzeby Turcji, ale Europa oczekuje teraz gazu ziemnego od nas” – powiedział Erdogan w połowie września, według greckich dziennikarzy EnergyPress.

Turecki prezydent wskazał już miejsce, w którym to się stanie: centrum biznesowe w dzielnicy Atasehir w Stambule, które stanie się centrum zarówno zasobów energetycznych, jak i handlu metalami. W połowie roku Turcja rozpoczęła wydobycie gazu ziemnego z ogromnych złóż odkrytych na Morzu Czarnym. Dla kraju, który do wczoraj był uzależniony od importu gazu z Rosji, jest to duży krok w kierunku niezależności i niższych cen dla tureckich konsumentów.

Turcja może w każdej chwili zablokować dostawy kaspijskiego gazu do Europy

Turcja odkryła swoje pierwsze duże złoża gazu ziemnego na Morzu Czarnym w 2020 roku. Co więcej, Turcja jest bliska ukończenia swojej pierwszej elektrowni jądrowej i pływającego terminalu LNG w Zatoce Saros i rozwija wiele innych projektów związanych z zieloną energią (wodną, wiatrową), aby szybko zmniejszyć swoją zależność od importu energii. Ogłosił również ambicje w zakresie eksportu gazu. Co więcej, Turcja pokazała, że może zablokować dostawy gazu z regionu Morza Kaspijskiego do Europy, kiedy tylko zechce. Turcja znajduje się w bliskim sąsiedztwie krajów produkujących gaz (Azerbejdżan, Iran, Rosja) i krajów konsumujących gaz, które są członkami Unii Europejskiej.

Podobnie jak inne kraje UE, po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej Rumunia szukała alternatywy dla importu gazu z Federacji Rosyjskiej. Jedno rozwiązanie – gaz z Morza Kaspijskiego, tj. wzdłuż trasy Azerbejdżan – Gruzja – Turcja – Grecja – Bułgaria. Połączenie międzysystemowe między Grecją a Bułgarią zostało ukończone jesienią ubiegłego roku, a pierwszy import nierosyjskiego gazu został zrealizowany przez Romgaz w ramach umowy z Socar, azerbejdżańską spółką naftowo-gazową. Umowa została jednak zawarta z kilkumiesięcznym opóźnieniem, ponieważ została zablokowana przez Turcję, która zażądała wygórowanych opłat tranzytowych. Ankara pokazała tym samym, że w każdej chwili może zablokować dostawy gazu z regionu Morza Kaspijskiego do krajów UE poprzez nałożenie dodatkowych opłat.

Trzy tygodnie po spotkaniu Putina i Erdogana w Soczi we wrześniu ubiegłego roku, OMV Petrom ogłosił podpisanie umowy z turecką spółką Botas. Rumuńsko-austriacka spółka będzie dostarczać z Turcji 4 miliony metrów sześciennych gazu dziennie, co stanowi prawie 10% rumuńskiego zużycia w typowy zimowy dzień. Według kierownictwa OMV Petrom, „głównym rynkiem docelowym dla gazu jest Rumunia”. Należy zauważyć, że Rumunia zajmuje 3. miejsce wśród państw członkowskich UE pod względem rezerw gazu.

Jednak Turcja eksportuje już nie tylko do Rumunii i przez Rumunię do Europy. Po raz pierwszy w tym roku turecka firma Botas podpisała umowę z węgierskim MVM na sprzedaż około 300 milionów metrów sześciennych gazu, po raz pierwszy eksportując gaz do sąsiedniego kraju.