
Plan UE dotyczący skanowania prywatnych wiadomości za pomocą sztucznej inteligencji wywołuje zaciekłą debatę na temat ochrony dzieci, prywatności i przyszłości praw cyfrowych
Unia Europejska przygotowuje się do podjęcia jednej z najbardziej brzemiennych w skutki decyzji w dziedzinie bezpieczeństwa cyfrowego. Propozycja znana jako „Chat Control” może wkrótce umożliwić automatyczne skanowanie prywatnych wiadomości wysyłanych za pośrednictwem platform takich jak WhatsApp, Telegram i Signal przez sztuczną inteligencję przed ich zaszyfrowaniem. Dziewiętnaście państw członkowskich wyraziło już swoje poparcie, a jeśli Niemcy oddadzą swój decydujący głos za, środek ten może wejść w życie 14 października 2025 roku.
Deklarowanym celem inicjatywy jest ochrona nieletnich przed nadużyciami w Internecie, co jest priorytetem, którego żaden decydent polityczny otwarcie by nie odrzucił. Jednak proponowany mechanizm wywołał burzę krytyki, nie tylko ze względu na jego techniczne i prawne implikacje, ale także ze względu na to, co symbolizuje: głęboką zmianę w podejściu Europy do prywatności, nadzoru i wolności cyfrowej.
Jak działałaby „kontrola czatu”
System przewiduje oparte na sztucznej inteligencji monitorowanie każdej prywatnej wiadomości wysyłanej za pośrednictwem głównych platform komunikacyjnych. Zamiast skupiać się na osobach objętych dochodzeniem, środek ten miałby zastosowanie uniwersalne. Każda wiadomość byłaby analizowana przez algorytm, a wszelkie treści uznane za „podejrzane” byłyby automatycznie przekazywane organom krajowym do przeglądu.
Równolegle, szersza strategia UE ProtectEU wybiega jeszcze dalej. Do 2030 r. przewiduje ona opracowanie narzędzi, które dałyby organom ścigania bezpośredni dostęp do zaszyfrowanych treści, skutecznie likwidując jedną z kluczowych gwarancji nowoczesnej komunikacji cyfrowej: szyfrowanie typu end-to-end.
Podczas gdy zwolennicy twierdzą, że kroki te są niezbędne do zwalczania wykorzystywania dzieci w Internecie, krytycy twierdzą, że propozycja ta sprowadza się do systematycznego nadzoru, z algorytmami – a nie sędziami – decydującymi o tym, co liczy się jako zgodna z prawem wypowiedź.
Prywatność kontra ochrona: Napięta równowaga
Szlachetny cel ochrony dzieci zderza się z obawami o erozję swobód obywatelskich. Obrońcy prywatności ostrzegają, że gdy precedens skanowania całej komunikacji zostanie ustanowiony, zakres monitorowania może łatwo wykroczyć poza ochronę dzieci.
Co więcej, niezawodność sztucznej inteligencji pozostaje pod znakiem zapytania. Fałszywie pozytywne – niewinne wiadomości oznaczone jako obraźliwe – mogą przytłoczyć władze, niesprawiedliwie napiętnować użytkowników i podważyć zaufanie do platform cyfrowych. Z drugiej strony, fałszywe negatywy mogą pozwolić na przedostanie się prawdziwie szkodliwych treści.
Szersze obawy dotyczą tego, że jeśli każda komunikacja będzie analizowana z wyprzedzeniem, rozróżnienie między ochroną a ingerencją upadnie. Dla wielu krytyków oznaczałoby to koniec prywatnej komunikacji jako znaczącej koncepcji w Europie.
Implikacje gospodarcze i geopolityczne
Poza swobodami obywatelskimi, propozycja ta niesie ze sobą poważne ryzyko gospodarcze. Przez lata UE pozycjonowała się jako globalny mistrz prywatności, zwłaszcza dzięki przełomowemu ogólnemu rozporządzeniu o ochronie danych (RODO). Ta reputacja odróżnia Europę od bardziej opartych na inwigilacji modeli w Stanach Zjednoczonych i Chinach.
Jeśli Chat Control stanie się prawem, wiarygodność UE może ucierpieć. Firmy technologiczne mogą ponownie rozważyć swoje inwestycje, przenosząc infrastrukturę i talenty do regionów o mniej inwazyjnych przepisach. Osłabiłoby to europejski ekosystem cyfrowy w czasie, gdy nasila się globalna konkurencja w dziedzinie sztucznej inteligencji, cyberbezpieczeństwa i branż opartych na danych.
Koszty reputacyjne mogą również wykraczać poza ekonomię. Dla obywateli transformacja UE ze strażnika prywatności w architekta nadzoru stanowiłaby głęboką zmianę polityczną, podważającą zaufanie do jej instytucji.
Niemcy mają klucz do sukcesu
Decyzja należy teraz do Niemiec, których rząd nie podjął jeszcze decyzji. Berlin stoi przed delikatnym dylematem: z jednej strony poparcie propozycji pokazałoby solidarność z wysiłkami UE na rzecz zbudowania bezpieczniejszej przestrzeni cyfrowej dla dzieci. Z drugiej strony grozi to zrażeniem obywateli, obrońców prywatności i firm, które postrzegają szyfrowanie jako niepodlegającą negocjacjom gwarancję demokracji.
Dla Niemiec stawka jest zarówno polityczna, jak i ekonomiczna. Wspieranie Chat Control może wzmocnić zbiorowe stanowisko UE w kwestii bezpieczeństwa, ale może również oznaczać, że Berlin będzie wspierał najbardziej kontrowersyjne prawo inwigilacyjne w Europie.
Definiowanie cyfrowej przyszłości Europy
W istocie debata nie dotyczy po prostu regulacji technicznych, ale rodzaju społeczeństwa cyfrowego, które Europa chce zbudować. Czy należy dążyć do bezpieczeństwa, pozwalając sztucznej inteligencji na sprawdzanie każdej wiadomości? A może prywatność powinna pozostać nienaruszona, nawet jeśli utrudni to nadzorowanie nadużyć w sieci?
Pytanie to wykracza daleko poza smartfony. Dotyka definicji obywatelstwa w erze cyfrowej – czy jednostki mogą oczekiwać prywatnych przestrzeni komunikacji, czy też wszystkie wymiany podlegają nadzorowi ze względów bezpieczeństwa.
Gdy zbliża się październikowe głosowanie, jedno jest pewne: UE stoi na kluczowym rozdrożu. Ochrona dzieci jest niezaprzeczalnie moralnym imperatywem, ale robienie tego poprzez zapobiegawczą masową inwigilację może zagrozić wolnościom, których Europa od dawna twierdzi, że broni. Rezultat określi nie tylko sposób, w jaki Europejczycy wysyłają wiadomości dzisiaj, ale także podstawowe zasady, które będą rządzić ich cyfrowym życiem jutro.