fbpx

Palestyńscy łamacze pokoju w Islandii

Kultura - 29 lutego, 2024

Islandia od dawna jest jednym z najbardziej pokojowych krajów na świecie. Otoczona Oceanem Północnoatlantyckim, jest tak daleko od innych krajów, że nigdy nawet nie czuła potrzeby tworzenia własnego wojska. Dystans był obroną tego maleńkiego narodu, którego populacja przez wieki oscylowała wokół 50 000. Jedyny prawdziwy atak na wyspę miał miejsce w 1627 r., kiedy arabscy piraci z dwóch północnoafrykańskich miast, Salé i Algieru, napadli na południe i wschód Islandii, zabijając około 50 osób i przywożąc około 400 do swoich rodzinnych miast, gdzie zostali sprzedani jako niewolnicy. (Ostatecznie około 50 wróciło po zapłaceniu okupu). Chociaż Islandia była okupowana podczas II wojny światowej, najpierw przez Brytyjczyków, a następnie przez Amerykanów, to w przypadku Brytyjczyków była to milcząca zgoda, a w przypadku Amerykanów – specjalne porozumienie. Teraz jednak wydaje się, że Arabowie powracają, tym razem jako osoby ubiegające się o azyl z terytoriów palestyńskich.

Falasteen Abu Libdeh z zadowoleniem przyjmuje atak Hamasu

9 października, dwa dni po barbarzyńskim ataku Hamasu ze Strefy Gazy na Izrael, podczas którego kobiety zostały zgwałcone, żołnierze ścięci, a niemowlęta zabite w piecach, trzy kobiety zostały zaproszone przez islandzką telewizję państwową do dyskusji na ten temat. Jedna z nich, Dilja Mist Einarsdottir, była naturalnym wyborem na przewodniczącą Komisji Spraw Zagranicznych islandzkiego parlamentu. Inna uczestniczka, Magnea Marinosdottir, jest aktywistką na rzecz sprawy palestyńsko-arabskiej, ale podaje się za autorytet w dziedzinie Bliskiego Wschodu, gdzie pracowała dla Czerwonego Krzyża i Organizacji Narodów Zjednoczonych. Trzecim uczestnikiem był palestyński Arab, który mieszka w Islandii od dziesięcioleci, Falasteen Abu Libdeh. Jest właścicielką i prowadzi firmę, która wydaje certyfikaty równości wynagrodzeń kobiet i mężczyzn. Tak więc w programie telewizyjnym sprawa palestyńsko-arabska miała dwa głosy, Izrael nie miał żadnego, a jedna osoba uczestniczyła w oficjalnym charakterze. Większość Islandczyków była jednak zszokowana, gdy palestyńska Arabka, Falasteen Abu Libdeh, powiedziała, że z zadowoleniem przyjęła atak Hamasu.

W ataku Hamasu zginęło 1200 Żydów – największa liczba Żydów zabitych jednego dnia od czasów Holokaustu – a ponad 200 Żydów zostało wziętych jako zakładnicy. Oczywiście Siły Obronne Izraela wkroczyły do Strefy Gazy i rozpoczęła się wojna. Od tego czasu inne kraje skandynawskie próbowały ratować ze Strefy Gazy swoich obywateli (głównie palestyńskich Arabów, którym przyznano azyl w krajach skandynawskich, ale którzy wrócili do Gazy, by tam mieszkać). W Strefie Gazy nie mieszka jednak żaden (lub tylko kilku) obywateli Islandii. Jednak po wybuchu wojny głośna islandzka grupa wspierająca sprawę palestyńsko-arabską zażądała od Islandii przyznania azylu około 100 osobom spokrewnionym z palestyńskimi Arabami przebywającymi już na Islandii. Jest to mniej więcej taka sama liczba nieobywateli, jaką z różnych powodów próbują uratować wszystkie inne kraje skandynawskie razem wzięte. Islandia ma około 390 000 mieszkańców, podczas gdy pozostałe kraje nordyckie mają łącznie 27 milionów mieszkańców. Innymi słowy, 390 000 osób powinno przyjąć tylu nieobywateli palestyńsko-arabskich ubiegających się o azyl, co 27 milionów ludzi! W rzeczywistości w ubiegłym roku (2023) Islandia przyjęła tylu palestyńskich Arabów, co pozostałe kraje skandynawskie razem wzięte, a w przeliczeniu na jednego mieszkańca przekazała więcej pieniędzy na palestyńsko-arabską sprawę niż pozostałe kraje skandynawskie i prawdopodobnie jakikolwiek inny kraj. Po przybyciu do Islandii palestyńsko-arabskie osoby ubiegające się o azyl korzystają z takich samych praw socjalnych jak obywatele Islandii, w tym prawa do bezpłatnej edukacji dla dzieci, bezpłatnej opieki zdrowotnej i mieszkań socjalnych w razie potrzeby.

Nowe żądania zamiast wdzięczności

Nie można powiedzieć, że palestyńscy Arabowie i ich islandzcy zwolennicy okazali wiele wdzięczności za nadzwyczajną pomoc udzieloną do tej pory ich sprawie. Każdego dnia niektórzy członkowie parlamentu są zasypywani e-mailami, w których nazywa się ich mordercami dzieci, ponieważ nie robią wystarczająco dużo w sprawie wojny w Strefie Gazy. Protestujący regularnie gromadzą się przed miejscem posiedzeń islandzkiego rządu, domagając się, aby krewni palestyńskich Arabów przebywających już w Islandii zostali natychmiast wydaleni ze Strefy Gazy. Przez miesiąc palestyńscy Arabowie i ich islandzcy zwolennicy zamienili plac przed budynkiem parlamentu w brudny kemping, nie uzyskując wcześniej niezbędnych pozwoleń i nielegalnie pobierając energię elektryczną ze stacji ładowania. Lewicowa większość w Radzie Miasta Reykjavik nie zrobiła nic, podobnie jak policja. (Namioty zostały ostatecznie rozebrane pod koniec stycznia). Na jednym z ich plakatów napisano: „Wolność przemieszczania się jest prawem każdego, zostaniemy tutaj, będziemy walczyć”. Walczyć? Raczej złowieszcze w spokojnej Islandii. Protestujący wspięli się na pomnik Jona Sigurdssona, czczonego przywódcy islandzkiej walki o niepodległość w XIX wieku, wymachując palestyńską flagą. To samo zrobili z pomnikiem króla Christiana IX, który nadał Islandii liberalną konstytucję w 1874 r. (kiedy była jeszcze zależna od Danii).

W szczególności protestujący skierowali swój gniew na Dilję Mist Einarsdottir, przewodniczącą Komisji Spraw Zagranicznych. Uznano ją za niewystarczająco przychylną sprawie palestyńsko-arabskiej. Na przykład, kiedy oglądała mecz piłki nożnej ze swoim 10-letnim synem, została zaczepiona przez aktywistę, nieznanego filmowca o nazwisku Lukka Sigurdardottir. Aktywista płci męskiej uczestniczący w spotkaniu protestacyjnym przed Izbą Parlamentu w dniu 12 lutego rzucił dużym i ostrym kamieniem gradowym w samochód Dilji Mist, gdy ta opuszczała parking budynku i krzyczał na nią, dopóki policja go nie usunęła. (Policja odmawia ujawnienia jego nazwiska, nawet przewodniczącemu parlamentu). Znamienne jest to, że żadna z najgłośniejszych zwolenniczek sprawy palestyńsko-arabskiej, w tym radykalne feministki Magnea Marinosdottir, Sema Serdaroglu i Helga Kress, nie potępiły ataku na Dilję Mist. Feministki te nie mają też nic do powiedzenia na temat masowych gwałtów na izraelskich kobietach podczas ataku Hamasu 7 października, ani na temat systematycznej dyskryminacji kobiet w Strefie Gazy przez Hamas na przestrzeni lat.

Atak na ministra spraw zagranicznych

Być może najbardziej godnym uwagi incydentem było spotkanie zorganizowane przez Instytut Spraw Międzynarodowych na Uniwersytecie Islandzkim w dniu 8 grudnia 2023 r. z okazji 75. rocznicy uchwalenia Deklaracji Praw Człowieka ONZ. Premier Katrin Jakobsdottir, liderka lewicowej Partii Zielonych, miała wygłosić przemówienie inauguracyjne, ale odwołała je w ostatniej chwili, prawdopodobnie dlatego, że otrzymała wcześniej ostrzeżenie od swoich lewicowych przyjaciół o tym, co miało się wydarzyć. Inną osobą, która nie pojawiła się na spotkaniu, była dyrektor Instytutu Spraw Międzynarodowych, Pia Hansson, prawdopodobnie również dlatego, że wiedziała, co jest planowane. Kilka dni wcześniej Pia podpisała deklarację w sprawie wojny w Strefie Gazy, w której nie wspomniano o barbarzyńskim ataku Hamasu na Izrael, ale oskarżono Izrael o kolonializm, ludobójstwo i czystki etniczne, a islandzkich naukowców wezwano do bojkotu izraelskich naukowców. Kiedy minister spraw zagranicznych Bjarni Benediktsson, lider centroprawicowej Partii Niepodległości, miał wygłosić przemówienie inauguracyjne, protestująca Katrin Hardardottir, która pracuje jako tłumaczka, podbiegła do niego i rzuciła w niego bombą brokatową (jak widać na powyższym zdjęciu). W tym momencie kilku protestujących wstało z miejsc, podniosło transparent, a jedna z nich, piosenkarka Margret Kristin Blondal, wykrzyczała kilka nieprzyzwoitych słów. Kiedy minister spraw zagranicznych próbował zająć miejsce, rzucono w niego kolejną bombę brokatową. Następnie przewodniczący zarządu Instytutu Spraw Międzynarodowych, profesor Gudmundur Halfdanarson, który obserwował to wszystko z otwartymi ustami i w całkowitej bezradności, odwołał spotkanie. Nie zareagował jednak w żaden sposób na fakt, że dyrektor Instytutu, a także dwóch pracowników, podpisało kilka dni wcześniej deklarację pro-Hamasowską. Minister spraw zagranicznych nie miał żadnej ochrony, ponieważ Islandia od dawna uważana jest za bezpieczne miejsce, także dla kontrowersyjnych polityków. Od tego czasu policja skomentowała, że osobiste bezpieczeństwo ministrów rządu zostanie poddane przeglądowi po tym incydencie.

Być może jest to nieistotny fakt, ale z historycznego punktu widzenia z pewnością interesujący, że dziadkowie dwóch graczy w tym mini-dramacie, Pia Hansson i Gudmundur Halfdanarson, byli dwoma z 27 Islandczyków przeszkolonych w sowieckich obozach rewolucyjnych na początku lat 1930. Thoroddur Gudmundsson, dziadek Pii, i Jafet Ottosson, dziadek Gudmundura, przybyli do Moskwy jesienią 1930 roku. Obozy szkoleniowe były ściśle tajne, a kursanci nosili kryptonimy, Thoroddur był „Otto Stein”, podczas gdy Jafet był „Dan Mengel”. Islandczycy, podobnie jak inni stażyści, otrzymali instrukcje w zakresie marksizmu-leninizmu i historii rosyjskiej partii bolszewickiej, ale także w zakresie obsługi broni i organizowania strajków i zamieszek ulicznych, a także w zakresie szpiegostwa i tajnej komunikacji (kodowanie i dekodowanie, pisanie niewidzialnym atramentem i tak dalej). Thoroddur opuścił Moskwę w 1932 roku. Został rybakiem na północy Islandii i był członkiem parlamentu z ramienia zdominowanej przez komunistów Partii Socjalistycznej w latach 1942-1945. W przeciwieństwie do Thoroddura, Jafet nie radził sobie dobrze w Moskwie i wiosną 1931 r. został odesłany do Islandii, gdzie znalazł zatrudnienie jako piekarz. Został skazany w 1932 r. za udział w dwóch gwałtownych zamieszkach w Reykjaviku, zorganizowanych przez komunistów. W zamieszkach kilku policjantów zostało poważnie rannych. W 1946 r. Jafet był jednym z uczestników ataku na ministra spraw zagranicznych Bjarniego Benediktssona (imiennika i wuja ministra spraw zagranicznych Bjarniego Benediktssona) przed siedzibą Partii Niepodległości.

Podążaj za pieniędzmi!

Islandzka opinia publiczna była dość przychylna palestyńskim Arabom, powszechnie postrzeganym jako uciskana, oblężona mniejszość. Ale to może się zmienić w wyniku bezczelnego zachowania palestyńskich Arabów w Islandii i ich zwolenników. Ludzie zaczynają również zadawać pytania dotyczące hojnej pomocy, jaką Islandia i inne kraje skandynawskie przekazały władzom Strefy Gazy. Pieniądze te nie zostały odpowiednio rozliczone, co pozostawia podejrzenie, że część z nich mogła zostać wykorzystana do finansowania działalności terrorystycznej Hamasu. Kiedy ujawniono, że co najmniej dwunastu pracowników UNRWA, Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie, bezpośrednio uczestniczyło w ataku Hamasu na Izrael z 7 października, minister spraw zagranicznych Bjarni Benediktsson opóźnił wypłatę rocznego wkładu Islandii na rzecz UNRWA, wbrew słabym protestom jego partnera koalicyjnego, Lewicowych Zielonych. Podobno znacznie więcej pracowników UNRWA aktywnie działa na rzecz Hamasu. Wiele innych krajów zawiesiło pomoc dla UNRWA, w tym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada, Niemcy, Francja, Włochy, Szwecja, Finlandia, Holandia i Szwajcaria.

Inną intrygującą kwestią finansową, o której dyskutuje się w Islandii, jest zbiórka zorganizowana przez niektórych aktywistów w celu sfinansowania uwolnienia ze Strefy Gazy tych palestyńskich Arabów, którzy mają krewnych w Islandii i w związku z tym kwalifikują się do uzyskania pozwolenia na pobyt. Ogłaszają, że uwolnienie każdego Araba z Gazy kosztuje około 5 000 dolarów amerykańskich. Ale pytanie brzmi, na co te pieniądze są przeznaczone. Wydaje się prawdopodobne, że przynajmniej część z nich jest wykorzystywana do przekupywania działaczy Hamasu lub egipskich urzędników. Ale łapówki są całkowicie zabronione przez islandzkie prawo, niezależnie od tego, jakiej sprawie, dobrej czy złej, mają służyć. Powinno to zostać zbadane przez islandzką policję, która jednak zdecydowała się być dość bierna we wszystkim, co ma związek z antyizraelskimi aktywistami. Prawdopodobnie jest to zbyt delikatny temat. Ale jak powiedziałaby Gertruda Stein: Prawo to prawo …

Koniec Idyl

Opinia publiczna w Islandii może również zacząć się zmieniać z innego powodu, być może nie do końca sprawiedliwego. W innych krajach nordyckich wskaźniki przestępczości wśród imigrantów z terytoriów palestyńskich są wyższe niż w przypadku jakiejkolwiek innej grupy mniejszościowej. Niektóre niedawne incydenty w normalnie spokojnej Islandii nie sugerują wyjątku od tej reguły. Na przykład w połowie lutego policja musiała interweniować, gdy dwóch mężczyzn walczyło nożami w Reykjaviku. Okazało się, że byli to palestyńscy Arabowie, którym przyznano azyl. Co więcej: Jeden z nich, posiadający ważny grecki paszport, został wydalony z Islandii w październiku 2022 r. i eskortowany do Grecji przez trzech policjantów, ponieważ został uznany za zagrożenie. Trzej policjanci wrócili do Islandii 12 października. Ale zaledwie dzień później, 13 października, ten sam palestyński Arab wrócił na Islandię, a ponieważ Islandia jest w strefie Schengen, mógł wjechać! Jednym z powodów tego niezwykłego, a nawet farsowego przebiegu wydarzeń jest fakt, że niektóre linie lotnicze latające do Islandii odmawiają dostarczenia władzom islandzkim list pasażerów z wyprzedzeniem, mimo że mają prawny obowiązek to zrobić. Ponadto w połowie lutego dwóch palestyńskich Arabów zarejestrowanych jako azylanci w Islandii zostało aresztowanych w Słowenii pod zarzutem handlu ludźmi. Należy również zauważyć, że w 2023 r. 80 procent osób zatrzymanych w Islandii stanowili cudzoziemcy. Spośród osób zamkniętych w więzieniu w tym samym roku 28 procent stanowili obcokrajowcy. Pojawiają się również niejasne i niepotwierdzone informacje o przypadkach gwałtów, w które mieli być zamieszani palestyńscy Arabowie, ale policja odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji na temat pochodzenia domniemanych sprawców.

Oczywiście takie incydenty, a tym bardziej takie plotki, nie mogą być wykorzystywane do potępiania palestyńskich Arabów jako całości. „Nie znam metody sporządzania aktu oskarżenia przeciwko całemu narodowi” – słusznie powiedział Edmund Burke. Jestem pewien, że wśród palestyńskich Arabów jest tak wielu dobrych mężczyzn i kobiet, jak wśród innych grup, narodów i narodowości. A małe palestyńskie dziecko powinno być kochane i otoczone taką samą opieką jak małe żydowskie dziecko czy małe islandzkie dziecko. Problemem pozostaje jednak kultura palestyńskich Arabów, w której przemoc nie jest tak silnie potępiana jak w Islandii, gdzie kobiety i mniejszości nie cieszą się takim samym szacunkiem, a ciężka praca nie jest tak ceniona. Nie obyło się bez konsekwencji, gdy państwa arabskie odmówiły integracji Arabów z terytoriów palestyńskich i zamiast tego trzymały ich przez pokolenia w obozach dla uchodźców.

Stara Islandia

Być może najbardziej pouczającym niedawnym incydentem w Islandii było to, że Islandzka Orkiestra Symfoniczna uznała za wskazane, aby podczas koncertu słynnego skrzypka Vadima Gluzmana na początku lutego nie ujawniać, że jest on Izraelczykiem (który w młodości z dumą służył w izraelskiej armii). W programie napisano tylko, że urodził się na Ukrainie. Nie było to oczywiście nic dramatycznego. Obcokrajowcy czytający o incydentach z udziałem palestyńskich Arabów w Islandii prawdopodobnie pomyślą, że mają one niewielkie znaczenie. Nie wydarzyło się jeszcze nic poważnego. Ale niektórzy z nas tęsknią za starą, spokojną Islandią, gdzie ministrowie rządu nie potrzebowali żadnej ochrony i gdzie można było ogłosić, że na koncercie gra Żyd.