fbpx

Adela Mîrza: Jeśli bezwarunkowo przyjmiemy imigrantów, nie będziemy już mieli Europy!

Konferencja ECR Party Europa Viva - 22 maja, 2024

Konferencja „Europa Viva24” w Madrycie w dniach 17-18 maja, jedno z największych spotkań konserwatywnych na szczeblu europejskim, obejmowała projekt debaty partii ECR „Europejski Weekend Kultury”. Podczas sobotnich (18 maja) debat liderzy Partii Konserwatywnej na scenie dyskutowali o bieżącej polityce europejskiej, wyzwaniach stojących przed naszym społeczeństwem w związku z tym, jak należy wykorzystywać sztuczną inteligencję, możliwościach wykorzystania zielonej energii i najbardziej drażliwym obecnie temacie – kryzysie migracyjnym w Europie. W tym kontekście Adela Mîrza (przewodnicząca partii Alternativa Dreaptă) udzieliła wywiadu The Conservative.

Rep: Na konferencji ECR w Madrycie powiedziałeś, że Europa jest jak gąbka dla migrantów i zadałeś retoryczne pytanie publiczności: Co stanie się z Unią Europejską w ciągu najbliższych 10 lat? kiedy każdego roku mamy setki tysięcy nielegalnych imigrantów. Jak my, Europejczycy, możemy humanitarnie pomagać migrantom, a jednocześnie chronić nasze europejskie konserwatywne wartości i europejskie chrześcijaństwo?

Adela Mîrza: „Jako Europejczycy możemy im pomóc, ponieważ z ludzkiego punktu widzenia są to ludzie uciekający ze swoich krajów. Większość z nich to migranci ekonomiczni, a nie polityczni czy uchodźcy wojenni. Jedynymi uchodźcami wojennymi w Europie są Ukraińcy, którym my, Rumuni, pomogliśmy bardziej niż inne kraje i nadal będziemy to robić. To są prawdziwi uchodźcy wojenni, zrozummy się. Uchodźcy wojenni to ci, którzy przybywają do pierwszego kraju sąsiadującego ze strefą konfliktu zbrojnego. Jeśli przekroczysz granicę pierwszego kraju, nie jesteś już uchodźcą wojennym, ale imigrantem. W przeciwnym razie inni, którzy przybywają z Afryki Północnej i skądkolwiek pochodzą, Syryjczycy, Irakijczycy, a ostatnio Palestyńczycy, są migrantami. To właśnie ich możemy najlepiej przyjąć u siebie. Jeśli chcemy pomóc Europie i jeśli chcemy pomóc im (ludziom, którzy próbują opuścić swój kraj pochodzenia z tego czy innego powodu w poszukiwaniu lepszego życia), należy ich zachęcać do pozostania w krajach Afryki Północnej (w przypadku tych, którzy pochodzą z Afryki) i którzy, powtarzam, są uchodźcami ekonomicznymi. Tam należy tworzyć miejsca pracy. Plan Mattei Gerogii Meloni jest bardzo, bardzo dobrym przykładem. Trzeba inwestować w krajach Afryki Północnej, trzeba tworzyć miejsca pracy, trzeba inwestować w technologię. Trzeba zatrzymać tych ludzi w kraju o podobnej kulturze, podobnej religii, podobnych zwyczajach. Tam można ich zakwaterować. Język – nawet kulturowe różnice językowe są znacznie mniejsze niż w przypadku języków europejskich. Zatrzymać ich tam (tj. w pierwszym kraju sąsiadującym ze strefą konfliktu), pomóc im finansowo, aby po zakończeniu kryzysu w ich krajach mogli wrócić do domu”.

Kiedy już znajdą się w Europie, nawet w krajach członkowskich UE, humanitarnym rozwiązaniem byłaby próba przyjęcia ich, o ile jest to możliwe. Jednym z rozwiązań, które widzę, jest przeprowadzenie małej segregacji, jeśli można to tak nazwać, i próba przyjęcia ich w tym sensie, że ci migranci są przetrzymywani w obozach dla uchodźców. Jeśli to możliwe, w Afryce Północnej, a nie na europejskiej ziemi. Jeśli zamierzają przybyć na terytorium Europy, muszą zrozumieć, że przede wszystkim muszą zaakceptować nas jako kontynent: nasze chrześcijańskie wartości, nasz sposób życia i funkcjonowania w Europie. Muszą pracować, nauczyć się języka i stać się LEGALNYMI obywatelami Europy. Nie ma możliwości, byśmy wspierali nielegalną imigrację. Musimy uczynić to legalnym. Hasłem przewodnim jest PRAWO i prawo musi być przestrzegane. Nasze europejskie prawa muszą być przestrzegane przez tych, którzy chcą przybyć do Europy i stać się jej obywatelami. W przeciwnym razie nie ma wyboru, w przeciwnym razie wracają. Nie można przybyć do środka Europy i nagle powiedzieć „europejskie wartości nie są dobre”, „Europa jest zepsuta”, „Allah jest najlepszy – demokracje są do bani”. Nie możesz tego zrobić. My, Europejczycy, nigdy tego nie zaakceptujemy. Kiedy przychodzisz do mojego domu i oferuję ci miejsce do spania, jedzenie, dach nad głową, bezpieczeństwo, musisz przyjąć wartości swojego gospodarza. W przeciwnym razie nie mamy o czym rozmawiać”.

Rep: Jak możemy chronić nasze konserwatywne wartości i chrześcijaństwo?

Adela Mîrza: „Aby chronić nasze chrześcijaństwo i nasze europejskie wartości, musimy przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo europejskich granic. Jeśli nie masz bezpiecznych granic, nie masz bezpiecznego państwa, nie masz suwerenności narodowej. Duże kraje europejskie na południu Europy, a mianowicie Włochy i Francja, mają ten problem. Ale nie zapominajmy o wschodnich granicach. Nie wolno nam zapominać, że Europa ma być broniona nie tylko na południu. Europa musi być również broniona na wschodzie. Konflikt ukraiński zbliża nas do niebezpieczeństwa braku bezpiecznej granicy na wschodzie UE. Jeśli Putinowi uda się przedostać przez Ukrainę, my, przynajmniej my, Rumuni, będziemy kolejnym celem. A wtedy nie będziemy już mogli mówić o bezpiecznej Europie. Rumunia jest członkiem Unii Europejskiej, jest członkiem NATO i zrobi wszystko, co w jej mocy, aby bronić tej granicy. Ale musimy również uzyskać pomoc UE, ponieważ nie jesteśmy sami. Tak jak w Europie wnosimy wkład finansowy we wszystko, co dotyczy UE, tak Europa musi nam pomóc”.

Rep: Jakie rozwiązania możemy zaoferować jako kraje rozwinięte tym, którzy przybywają do UE i są tak naprawdę uchodźcami wojennymi?

Adela Mîrza: „Musimy ich przyjąć, musimy zaoferować im wszystko, czego potrzebują ludzie opuszczający wojnę i my, Rumuni, to zrobiliśmy. Zaoferowaliśmy im zakwaterowanie, pomoc finansową, niektórzy z nich uzyskali pozwolenia na pracę, a nawet znaleźli pracę w Rumunii, inni nie. Ci ludzie muszą wiedzieć, że nie wiadomo, jak długo potrwa ten konflikt. Muszą znaleźć pracę i są instytucje państwowe, które pracują nad ich integracją. Jak już wspomniałem, byli ukraińscy uchodźcy, którzy znaleźli pracę, ponieważ zrozumieli, że nie mogą wiecznie czekać na bezwarunkowe wsparcie. Pracując, płacili podatki do budżetu kraju, który ich przyjął. Jak powiedział święty Paweł: kto nie pracuje, ten nie je. Rozumiemy tragedię humanitarną, przez którą przechodzą i jesteśmy z nimi, ale muszą spróbować stworzyć sobie przyszłość, nawet jeśli jest ona tymczasowa, w kraju, który ich przyjął. Przyjąć język, zwyczaje, dostosować się do miejsca, w którym się znajdują. To jest to, co możemy dla nich zrobić. Jeśli chodzi o konflikt na Ukrainie, Rumunia nie tylko pomaga i wspiera Ukrainę, ale także stworzyliśmy korytarze dla ich zboża. Nie wiem, co jeszcze moglibyśmy zrobić. Toczą się kontrowersyjne dyskusje na temat wysłania systemu Patriot. Jest to decyzja, która zostanie podjęta w CSAT. Jest to bardzo delikatna kwestia, ponieważ stawką jest bezpieczeństwo Rumunii. Dlatego te dyskusje muszą być prowadzone z wielką ostrożnością, a decyzje podejmowane odpowiednio”.

Rep: Mówiłeś o migracji ekonomicznej i migracji spowodowanej strefami konfliktu. Jak oceniasz ten nowy trend migracji społecznej?

Adela Mîrza: „Widzimy ostatnio wiele nonsensów, ponieważ obserwujemy tak zwanych migrantów klimatycznych, jeśli coś takiego istnieje. Połowa światowej populacji powinna migrować z powodu klimatu. Ci z północy przyjeżdżają na dół, ponieważ jest im za zimno, a ci z południa powinni przyjeżdżać na północ, ponieważ jest im za gorąco. Nie ma czegoś takiego jak migracja klimatyczna. Migracja ekonomiczna tak. Widzimy to w pełnej krasie na południu Europy, gdzie Francja, Hiszpania i Włochy borykają się z poważnymi problemami. Migranci ekonomiczni z Afryki przybywają i przekraczają Europę NIELEGALNIE, większość z nich przybywa NIELEGALNIE i próbuje znaleźć przyszłość w Europie. Niestety, zderzają się oni z rzeczywistością Europy. Rzeczywistość europejska ma już swoje własne problemy, którymi należy się zająć, a my, konserwatyści, wielokrotnie zwracaliśmy na nie uwagę. Mamy problemy ze sposobem zarządzania UE, lewicowymi tendencjami, które widzimy w Brukseli, nihilizmem, wokeizmem, woke-kulturą i wszystkim, co jest lewicową polityką w Brukseli. Mamy wystarczająco dużo własnych problemów, by nie obciążać się problemami imigrantów. Nie można w nieskończoność utrzymywać się z zasiłku, sprowadzając rodzinę, by starała się wieść godne życie w UE, nie wnosząc żadnego wkładu. My, Europejczycy, nie zrobiliśmy tym ludziom nic złego. Pomagamy im na tyle, na ile możemy, ale nie mogą prosić nas o zmianę naszego sposobu bycia, o rezygnację z nas, aby dać im. Muszą to zrozumieć. Ci, którzy nie mogą znaleźć pracy, nie mogą się zintegrować, muszą wrócić tam, skąd przybyli, w przeciwnym razie ani oni, ani Europa nie będą dobrze wyglądać. Migracja społeczna jest problemem. Zastanówmy się nad ich stylem życia. Europejczyków jest już bardzo niewielu. Rodzi się coraz mniej dzieci. Albo nagle stajesz w obliczu dużej masy ludności muzułmańskiej, która ma dużo dzieci. Jeśli ci ludzie będą nadal napływać, zmieni to całą tkankę europejskiego społeczeństwa. Zostaniemy skutecznie zduszeni przez muzułmańską większość populacji. Za 10 lat Europa nie będzie wyglądać tak jak teraz. Wszystko się zmieni. Nastąpi zmiana kulturowa, masowe ruchy społeczne. Chrześcijanie staną się mniejszością na swoim kontynencie i nie sądzę, aby ktokolwiek chciał zobaczyć, jak będzie wyglądać ta perspektywa.

Rep: Utworzenie jednej europejskiej armii było od dawna przedmiotem dyskusji. Czy jego użycie może być rozwiązaniem zapobiegającym przedostawaniu się nielegalnych imigrantów do UE?

Adela Mîrza: „Od pewnego czasu mówi się o stworzeniu europejskiej armii. Nie sądzę, by było to wykonalne, nie w najbliższej przyszłości. Dopóki nie będziemy mieć zharmonizowanej armii europejskiej, będzie nas chronić NATO. Nie wiem, czy celem armii jest zapobieganie przedostawaniu się nielegalnych imigrantów do UE. Musimy zwiększyć siły policyjne na granicach lub tam, gdzie jest to potrzebne. Można wykorzystać istniejące organy ścigania. Nie sądzę, by do powstrzymania imigracji potrzebna była armia. Granice muszą zostać wzmocnione, a łodzie zawrócone. Jeśli europejska armia ma zostać utworzona, to w zupełnie innym celu, z myślą o obronie Europy przed niebezpieczeństwami, które jej zagrażają, a niekoniecznie dla migrantów”.

Rep: Dlaczego kraje Europy Wschodniej nie są atrakcyjne dla migrantów?

Adela Mîrza: „Kraje Europy Wschodniej nie są atrakcyjne dla migrantów, ponieważ również się rozwijają, wschodzą, a nie są rajem, o którym marzą przybysze z Afryki. Nie chcą nawet zostać w Hiszpanii czy we Włoszech. Chcą wyjechać do Francji, gdzie większość populacji jest podobna do ich. Francja już zaczęła sabotować samą siebie. To będzie zupełnie inny kraj niż ten, który znamy. Polityka społeczna jest bardzo luźna. Francja ma teraz duży problem. Migranci nie chcą zostawać w Europie Wschodniej, ponieważ tutejsze kraje nie mają im nic do zaoferowania, a Europa Wschodnia stara się dogonić kraje zachodnie”.

Rep: Jeśli chodzi o pakt migracyjny, kto wygrywa, a kto przegrywa na tym europejskim pakcie?

Adela Mîrza: „Pakt migracyjny to bardzo zły środek. Trzeba to przemyśleć od podstaw. Europa z pewnością nie zyska na tym pakcie. Europa przegrywa na wszystkich poziomach. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, w której ci migranci mogą zostać wybrani jako siła robocza – tam, gdzie jest taka potrzeba, a gdzie jest popyt – tak. W przeciwnym razie NIE, jesteśmy przytłoczeni populacją migrującą z jednego kontynentu na drugi i nie wnoszącą wartości dodanej. Należy im zapewnić pomoc socjalną i medyczną. Dla UE jest to ogromny wydatek. Najpierw musimy uratować naszą Europę, aby móc uratować innych. Europejski pakt migracyjny przynosi więcej szkody niż pożytku. Jeśli bezwarunkowo przyjmiemy imigrantów do UE, reperkusje gospodarcze będą katastrofalne w średnim i długim okresie. To, co zrobiła Merkel, było niewypowiedzianie głupie. Podpaliła Europę, przyjmując miliony imigrantów. To musi się pilnie skończyć! W przeciwnym razie nie będziemy już mieli Europy.