fbpx

Wojna w Izraelu wpływa na wszystkie segmenty turystyki

Handel i Ekonomia - 7 maja, 2024

Wojna na Bliskim Wschodzie, która weszła w nową fazę w październiku ubiegłego roku po krwawym ataku na Izrael przeprowadzonym przez organizację terrorystyczną Hamas, miała nie tylko katastrofalne konsekwencje dla międzynarodowej turystyki w tym kraju, ale także miała wpływ na branżę hotelarską w krajach sąsiednich.

Powszechnie wiadomo, że turystyka ekumeniczna jest formą podróżowania, która promuje zrozumienie i szacunek dla różnorodności religijnej i kulturowej. Ten rodzaj turystyki koncentruje się w szczególności na odwiedzaniu świętych i duchowych miejsc. Głównym celem turystyki ekumenicznej jest ułatwienie dialogu międzywyznaniowego oraz promowanie pokoju i zrozumienia między różnymi społecznościami religijnymi. Podczas podróży ekumenicznych turyści mają okazję poznać wierzenia, praktyki i historię odwiedzanych religii, pomagając w ten sposób promować tolerancję i harmonię międzywyznaniową. Ta forma turystyki może mieć pozytywny wpływ na lokalną gospodarkę, ponieważ przyciąga turystów z całego świata, generując dochody z usług turystycznych oraz sprzedaży pamiątek i tradycyjnych produktów. Jednak turystyka ekumeniczna może również stwarzać pewne wyzwania, takie jak zachowanie i ochrona świętych miejsc przed nadmierną eksploatacją i masową turystyką oraz zapewnienie poszanowania lokalnych praktyk i tradycji.

Chociaż spadek liczby zagranicznych turystów jest tylko jedną z wielu ekonomicznych konsekwencji wojny, stanowi on poważne zagrożenie nie tylko dla gospodarki Izraela, ale także dla innych krajów w regionie, które są zależne od dochodów z turystyki. Kryzys na Bliskim Wschodzie ma jednak również wpływ na plany biznesowe touroperatorów w innych krajach, w tym w Europie. Należą do nich rumuńskie firmy, którym w wyjściu z kryzysu spowodowanego przez Covid pomogły zorganizowane wakacje sprzedawane w Egipcie – jednym z pierwszych krajów, które złagodziły warunki podróży w jak największym stopniu w trudnych czasach od zakończenia pandemii – oraz pielgrzymki do Izraela, zwłaszcza – ale nie tylko – w okresie głównych świąt prawosławnych. Podczas gdy rumuńscy touroperatorzy nadal optymistycznie patrzą na sprzedaż pakietów wakacyjnych do Egiptu w 2024 r., pomimo odwołań pod koniec ubiegłego roku, pielgrzymki do Izraela lub pakiety wakacyjne Izrael-Jordania zniknęły z oferty większości biur podróży działających w Rumunii. W biurze podróży rumuńskiego patriarchatu nie brakuje pielgrzymek do Ziemi Świętej, ale ich cena znacznie wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem, co sprawia, że wyjazdy religijne do Grecji są bardziej opłacalne, kraj ten jest bliżej (wielu Rumunów woli podróżować samochodem), bezpieczniejszy i sprzedaje takie pakiety po znacznie niższych cenach.

Wojna w Izraelu wpłynęła na wszystkie segmenty turystyki, od zniżek po anulowanie pobytów, wycieczek, rejsów i czarterów w tym kraju. Dla turystów z wielu krajów, zeszłorocznym odwołaniom tegorocznego sezonu letniego pomogły również ciągłe ostrzeżenia dla podróżujących wydawane przez zagraniczne ministerstwa, począwszy od Izraela i Libanu – głównej sceny konfliktu – po północny Egipt. Co więcej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Bukareszcie wydało również ostrzeżenia dla podróżnych dotyczące Jordanii, która „w kontekście geopolitycznym i bezpieczeństwa jest otoczona konfliktami zbrojnymi i działaniami terrorystycznymi – Syria, Irak, kwestie DAESH/ISIS, dossier MPOM i konflikt w Jemenie, które mogą eksportować elementy ryzyka do tego kraju”.

Turystyka w krajach Afryki Północnej w swobodnym spadku

Według analizy opublikowanej na początku tego roku przez The New York Times, podczas gdy niektóre biura podróży w Egipcie doświadczyły anulowania rezerwacji od 40% do 50%, sytuacja w Libanie jest katastrofalna, a turyści unikają tego kraju pomimo zapewnień, że kraj jest „w 100% bezpieczny” i pomimo ogromnych inwestycji w popularyzację stolicy Bejrutu jako „Paryża Bliskiego Wschodu”. Nawet operatorzy turystyczni sprzedający pakiety do Arabii Saudyjskiej mają poważne obawy co do przedłużenia się konfliktu na Bliskim Wschodzie. Kraj ten, niedawno włączony do międzynarodowego systemu turystycznego, jest częścią planów operatorów turystycznych w regionie, zwłaszcza że jego władze zobowiązały się do zainwestowania 80 miliardów dolarów w turystykę.

Według tej samej publikacji, która powołuje się na przedstawicieli firmy zajmującej się sprzedażą biletów, nie tylko rezerwacje lotów na Bliski Wschód spadły o około jedną trzecią w bezpośrednim następstwie październikowego konfliktu w Strefie Gazy w porównaniu z tym samym okresem w 2019 r., ale także „zaufanie ludzi do samych podróży lotniczych”. Mówiąc o Izraelu, tylko w listopadzie ubiegłego roku liczba lotów na lotniska w tym kraju spadła o ponad połowę, z około 5 000 lotów do około 2 000 lotów. Wojna nadeszła w najgorszym możliwym momencie dla turystyki w regionie, która nieznacznie odbiła się po ciężkim ciosie, jaki otrzymała podczas pandemii Covid. Według danych Organizacji Turystyki ONZ, w pierwszej połowie 2023 roku liczba zagranicznych turystów odwiedzających Bliski Wschód była o 20% wyższa niż w tym samym okresie w 2019 roku.

Według danych opublikowanych przez Reuters w styczniu, powołując się na izraelskich urzędników ds. turystyki, chociaż ogólna liczba zagranicznych turystów odwiedzających Izrael wzrosła w 2023 r. w porównaniu z 2022 r., to w ostatnim kwartale roku gwałtownie spadła. Tak więc liczba zagranicznych turystów wyniosła 3 miliony w 2023 r., ale średnia miesięczna wynosząca około 300 000 nie była nawet zbliżona w ciągu ostatnich trzech miesięcy, przy czym grudzień był najgorszy pod względem dochodów, z zaledwie mniej niż 60 000 turystów.

W tych okolicznościach pojawił się – nieco desperacki – apel izraelskiego ministra turystyki Haima Katza do społeczności żydowskich i chrześcijańskich w USA o wznowienie wakacji w Ziemi Świętej: „przyjeżdżajcie, nie tylko przekazujcie darowizny, ponieważ wspieranie turystyki jest najlepszym sposobem na wspieranie nas”, donosi Jewish Insider.

Rumuńscy turyści wśród głównych pielgrzymów w Izraelu

Rumuńscy turyści od lat są jednymi z głównych klientów pielgrzymek w Izraelu, podobnie jak turyści amerykańscy i brytyjscy. Jeśli chodzi o europejską czołówkę, w 2023 r. Rumuni znaleźli się w pierwszej dziesiątce pod względem wyjazdów wakacyjnych do Izraela, a na całym świecie w pierwszej dziesiątce.

W Agencji Turystycznej Bazyliki Patriarchatu Rumuńskiego, głównego organizatora pielgrzymek do Ziemi Świętej, koszt 5-7-dniowego pobytu wynosił od 800 do 1000 euro i obejmował transport – samolotem do Izraela i autobusem na terenie kraju, zakwaterowanie, śniadanie i kolację, opłaty za wstęp do miejsc. Miasta objęte programem znajdowały się zarówno w Izraelu, jak i Palestynie – Jerozolima, Nazaret, Betlejem, Tyberiada. Teraz, zgodnie z ofertą na stronie agencji, ceny wzrosły o około 30%.

W tym roku, w obawie przed wojną i ze względu na ceny, entuzjaści pielgrzymek wolą Grecję lub znacznie tańsze trasy krajowe. Tutaj, za cztery dni i transport autokarowy – Grecja jest dostępna autokarem dla rumuńskich turystów – ceny za czterodniowy pakiet zaczynają się od około 170 euro i dochodzą do 300 euro za osobę. W rezultacie liczba rumuńskich turystów wybierających na przykład pielgrzymki na górę Athos podwoiła się od października. W przypadku wycieczek do rumuńskich klasztorów ceny są jeszcze niższe i zaczynają się od około 70 euro/osobę do maksymalnie 200 euro za 2-6 dni.

W przypadku innych biur podróży rezerwacje do Izraela na 2024 r. są znacznie niższe niż oczekiwano lub, w niektórych przypadkach, zostały „całkowicie anulowane”, jak przyznali niektórzy właściciele biur podróży pod koniec roku. Jordania – gdzie w latach przed pandemią nawet zintegrowane pakiety z wizytą w Ziemi Świętej sprzedawały się dobrze – również nie jest tak dobrze zarezerwowana, jak oczekiwano, z anulacjami na poziomie około 30%. Jedyną nadzieją dla touroperatorów chcących sprzedawać wakacje na Bliskim Wschodzie w 2024 roku pozostaje Egipt. Operatorzy turystyczni mają nadzieję, że podobnie jak w przypadku wojny na Ukrainie, świat „przyzwyczai się” do wojny na Bliskim Wschodzie i zobaczy, że nie jest ona odczuwalna w kurorcie Szarm el-Szejk na półwyspie Synaj, ulubionym miejscu rumuńskich turystów wybierających Egipt.