fbpx

Irlandzka ustawa o terytoriach okupowanych. Niebezpieczna gra moralna?

Polityka - 10 lipca, 2025
Irlandzki projekt ustawy o terytoriach okupowanych, mający na celu zakazanie handlu z izraelskimi osiedlami na okupowanych terytoriach palestyńskich, wywołał gorącą debatę zarówno w kraju, jak i za granicą.
Podczas gdy zwolennicy ustawy argumentują, że jest to moralne stanowisko przeciwko działaniom Izraela na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie, jej krytycy, których jest wielu, postrzegają ją jako pusty gest symboliczny, który grozi poważnymi reperkusjami gospodarczymi i dyplomatycznymi, zwłaszcza w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi.
Co gorsza, koncentracja ustawy na Izraelu podsyca postrzeganie Irlandii jako narodu zmierzającego w kierunku funkcjonalnego antysemityzmu, podważając jej globalną pozycję i ignorując złożoność konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Ustawa ta, wprowadzona po raz pierwszy w 2018 r. przez niezależną senator Frances Black jako ustawa o kontroli działalności gospodarczej (terytoria okupowane), ma na celu zakazanie handlu z izraelskimi osiedlami uznanymi za nielegalne na mocy prawa międzynarodowego.
Pierwotny projekt ustawy proponował grzywny w wysokości do 250 000 euro i kary pozbawienia wolności do pięciu lat za naruszenia, co jest drakońskim środkiem dla kraju o minimalnym handlu (szacowanym na 500 000 do 1,5 miliona euro rocznie z tymi rozliczeniami).
W 2025 r. rząd, kierowany obecnie przez Fianna Fáil i Fine Gael oraz Niezależnych, zaproponował poprawioną wersję. Powstała ustawa o osadnictwie izraelskim (zakaz importu towarów) z 2025 r., która wyklucza usługi i koncentruje się wyłącznie na towarach. Doprowadziło to do tego, że głośni krytycy, tacy jak Donnchadh Ó Laoghaire z Sinn Féin, nazwali „rozwodnioną” wersję pierwotnego zamiaru.
W debacie w Dáil 5 lutego 2025 r. Ó Laoghaire argumentował: „Irlandia ma możliwość przewodzenia społeczności międzynarodowej poprzez przyjęcie ustawy o terytoriach okupowanych i powinna to zrobić natychmiast, bez zwłoki”.
Jednak ta pilność pomija ograniczony wpływ gospodarczy ustawy. Tánaiste Simon Harris zauważył 27 maja 2025 r.: „To symboliczny ruch”, przyznając, że handel Irlandii z tymi osiedlami jest znikomy w porównaniu z eksportem do Izraela o wartości 1,2 mld euro w 2018 r. lub deficytem handlowym w wysokości 4 mld euro w 2024 r.
Niemniej jednak, zaciekli zwolennicy ustawy wydają się mieć zamiar przedkładać moralną postawę nad praktyczne rezultaty, ignorując szersze skutki gospodarcze i dyplomatyczne.
Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do stosunków gospodarczych Irlandii ze Stanami Zjednoczonymi, które są kamieniem węgielnym irlandzkiego dobrobytu, z amerykańskimi firmami, takimi jak Apple, Google i Pfizer, z których wszystkie zatrudniają tysiące pracowników w irlandzkiej gospodarce.
Stwierdzenie, że ustawa o terytoriach okupowanych grozi nadwyrężeniem tych relacji, jest pewnym niedomówieniem, szczególnie pod rządami obecnej administracji USA kierowanej przez prezydenta Donalda Trumpa, który zajął zdecydowanie proizraelskie stanowisko.
Niebezpieczeństwa związane z takim „symbolicznym” gestem legislacyjnym zostały wyraźnie podkreślone w lipcu 2025 r. przez przewodniczącego Senackiej Komisji Stosunków Zagranicznych Jima Rischa, który ostrzegł na platformie X, że „jeśli ta ustawa zostanie wdrożona, Ameryka będzie musiała poważnie rozważyć swoje głębokie i trwające więzi gospodarcze”. Zawsze będziemy przeciwstawiać się rażącemu antysemityzmowi”. Zostało to powtórzone przez nowego ambasadora USA w Irlandii, Edwarda Walsha, który podkreślił: „Prezydent Trump bardzo wyraźnie powiedział, że Irlandia jest sojusznikiem i nie ma miejsca na antysemityzm na całym świecie”.
Obawy Stanów Zjednoczonych nie są abstrakcyjne. Wiele amerykańskich stanów uchwaliło przepisy antybojkotowe wymierzone w ruch Bojkotu, Zbycia i Sankcji (BDS), z którym ustawa o terytoriach okupowanych jest powszechnie postrzegana jako zgodna.
Taoiseach Micheál Martin uznał to ryzyko 4 lipca 2025 r., stwierdzając: „Musimy wziąć pod uwagę obecność amerykańskiego ustawodawstwa, bojkotującego ustawodawstwa dezinwestycyjnego, które zostało już przyjęte przez wiele stanów w Ameryce, które karałoby każdą firmę, która z amerykańskiej perspektywy uczestniczy w bojkotach”. Przepisy te mogą karać amerykańskie firmy działające w Irlandii, jeśli zastosują się do ustawy, potencjalnie prowadząc do ograniczenia inwestycji lub wyzwań prawnych.
Amerykańska Izba Handlowa w Irlandii, reprezentująca firmy o dużym znaczeniu gospodarczym, również wyraziła swoje obawy. W rozmowach z ministrem ds. przedsiębiorczości Peterem Burke, Izba podkreśliła ryzyko dla atrakcyjności Irlandii jako centrum bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Biorąc pod uwagę, że amerykańskie cła na irlandzkie towary mają zostać wznowione w lipcu 2025 r., moment wprowadzenia tych przepisów nie mógł być gorszy, grożąc zaostrzeniem napięć w krytycznym momencie.
Poza ekonomią, ustawa podsyca niepokojące postrzeganie Irlandii jako funkcjonalnie antysemickiej, a zarzut ten zyskał na popularności w kręgach proizraelskich. Izraelski minister spraw zagranicznych Gideon Sa’ar oskarżył Irlandię o „zachęcanie do antysemityzmu” w oparciu o „delegitymizację i dehumanizację Izraela”.
Była ambasador Izraela w Irlandii, Dana Erlich, nazwała ustawę „dyskryminującą próbą wymierzoną w Izrael”, co podzielają wpływowe głosy w USA. W krytyce z 2019 r. wybitny bostoński prawnik Robert Popeo nazwał ustawę „najbardziej oburzającym, rażącym przejawem antysemityzmu, jaki widziałem w ciągu ostatnich kilku lat”.
Podczas gdy zwolennicy, tacy jak senator Black, twierdzą, że ustawa ma na celu przestrzeganie prawa międzynarodowego i nie jest wymierzona w Izrael, jej skupienie się na izraelskich osiedlach, przy jednoczesnym ignorowaniu innych globalnych okupacji, takich jak chińska w Tybecie lub turecka na Cyprze, nieuchronnie rodzi pytania o wybiórcze oburzenie.
Jak argumentował jeden z członków Dáil w 2019 r.: „Jeśli nasi ustawodawcy poważnie myślą o wykorzystaniu bojkotu gospodarczego do celów politycznych, powinni rozszerzyć debatę na wszystkie terytoria okupowane”.
To wyróżnienie Izraela, w połączeniu z szerszymi działaniami Irlandii, takimi jak uznanie państwowości palestyńskiej i przyłączenie się do sprawy MTS RPA przeciwko Izraelowi, doprowadziło krytyków do argumentowania, że polityka tego kraju niebezpiecznie zbliża się do antysemityzmu, niezależnie od intencji.
Były ambasador Irlandii w USA, Daniel Mulhall, przeciwstawił się tej narracji, stwierdzając: „Nie postrzegam tego jako wyrazu antysemityzmu. Jego korzenie leżą w prawdziwym współczuciu dla trudnej sytuacji Palestyńczyków”. Jednak to współczucie, ukształtowane przez irlandzką historię brytyjskiego kolonializmu, grozi nadmiernym uproszczeniem złożonego konfliktu. Ponadpartyjna jedność Dáil w sprawie Palestyny często pomija obawy Izraela dotyczące bezpieczeństwa, w tym ataki rakietowe Hamasu i regionalne wpływy Iranu.
Przedstawiając Izrael wyłącznie jako ciemiężcę, irlandzki dyskurs polityczny odrzuca egzystencjalne zagrożenia, przed którymi stoi, przyczyniając się do narracji, którą zwolennicy Izraela postrzegają jako niesprawiedliwie jednostronną.
Z „proizraelskiej perspektywy” ustawa o terytoriach okupowanych ignoruje realia narodu otoczonego przez wrogie podmioty. Izraelskie osiedla, choć kontrowersyjne, są często postrzegane przez Izraelczyków jako bufor przed atakami grup takich jak Hamas, który poprzysiągł zniszczyć państwo żydowskie. Zwolennicy ustawy rzadko wspominają o wycofaniu się z Gazy w 2005 r., kiedy to Izrael wycofał osiedla tylko po to, by stawić czoła zwiększonemu ostrzałowi rakietowemu, lub o ofercie Camp David z 2000 r., kiedy to palestyńscy przywódcy odrzucili rozwiązanie dwupaństwowe. Skupiając się wyłącznie na działaniach Izraela, projekt ustawy odrzuca szerszy kontekst konfliktu, w którym obie strony popełniły błędy.
Co więcej, powiązanie ustawy z ruchem BDS, który wielu Izraelczyków i ich zwolenników postrzega jako dążący do delegitymizacji istnienia Izraela, zaostrza napięcia. Podczas debaty w Dáil w maju 2025 r. jeden z deputowanych ubolewał: „Oczekuje się, że będziemy wdzięczni, widząc ustawę o terytoriach okupowanych siedem lat po jej pierwotnym wprowadzeniu i połowę tego, czym była. To wstydliwa hańba”. Krytyka ta, choć wymierzona w rozwodnioną wersję rządową, podkreśla symboliczny zamiar ustawy, by zasygnalizować moralną wyższość Irlandii, a nie angażować się w niuanse konfliktu.
Zwolennicy ustawy twierdzą, że może ona zainspirować inne narody, powołując się na irlandzki zakaz importu towarów z RPA z 1987 r. jako precedens. Jednak w przeciwieństwie do apartheidu w RPA, Izrael jest demokracją o złożonym środowisku bezpieczeństwa.
Porównanie to pomija również skutki gospodarcze, z jakimi Irlandia może się dziś spotkać, biorąc pod uwagę jej zależność od amerykańskich inwestycji.
Można więc powiedzieć, raczej słusznie, że irlandzka ustawa o terytoriach okupowanych, choć podszyta moralną prawością, jest nie tylko błędna, ale także najwyraźniej nieświadoma zagrożenia, jakie stanowi dla jej ekonomicznej linii życia z USA.
Podczas gdy irlandzki tánaiste Simon Harris wezwał do „realistycznej oceny” wpływu ustawy, niemal każde jego słowo i działanie od czasu wypowiedzenia tych słów służyło jedynie zapewnieniu, że wspiera on Irlandię w bardzo niebezpiecznym gospodarczym zakręcie.