
Rumunia przemówiła – a przesłanie jest głośne i wyraźne: ludzie mają dość establishmentu, eurocentrycznych elit i połowicznych kompromisów. George Simion, urodzony w 1986 r. lider nacjonalistycznego AUR (Sojusz na rzecz Unii Rumunów), szturmem zdobył pierwsze miejsce w wyścigu prezydenckim, uzyskując imponujące 39,96% w pierwszej turze. Choć wynik ten nie wystarcza do bezpośredniego zwycięstwa, przygotowuje on grunt pod prawdopodobne historyczne zwycięstwo w zbliżającej się drugiej turze i otwiera nowy rozdział nie tylko dla Rumunii, ale także dla szerszego europejskiego ruchu konserwatywnego.
Kim jest George Simion?
George Simion, niestrudzony aktywista i charyzmatyczny przywódca, stał się głosem nowej Rumunii – takiej, która domaga się godności, suwerenności i dumy narodowej. Założyciel partii AUR, Simion jest również wiceprzewodniczącym Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), obok francuskiego Mariona Maréchala i włoskiego Carlo Fidanzy. Jest nieskrywanym antyestablishmentowcem, głębokim patriotą i wielkim wielbicielem Donalda Trumpa i Giorgii Meloni.
Rozmawiając z Il Giornale, Simion stwierdził: „Rumunia musi powrócić do bycia prawdziwą demokracją. Walczę o to od czasu zamachu stanu z grudnia ubiegłego roku. Zamiast ewoluować w ciągu 35 lat od upadku komunizmu, nasz kraj stał się reżimem hybrydowym, w którym instytucje mające bronić konstytucji ostatecznie unieważniają wybory. Obywatele Rumunii nie ufają już starej klasie politycznej, odpowiedzialnej za tę narodową katastrofę. Moją pierwszą obietnicą jest przywrócenie demokracji i położenie kresu łamaniu wolności słowa i praw obywatelskich”.
O Meloni dodał: „Podziwiam Giorgię Meloni – jest dla nas wzorem. Pokazała światu, że obrona suwerenności narodowej jest nie tylko możliwa, ale i konieczna. Dziś Włochy są bardziej szanowane w Europie, ponieważ mają rząd, który naprawdę broni własnych interesów”.
Kryzys demokracji: Unieważnione wybory
Wzrost Simiona następuje po piętach bezprecedensowego kryzysu politycznego. W listopadzie 2024 r. Calin Georgescu, inny nacjonalista, wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich, ale wynik został kontrowersyjnie unieważniony przez Trybunał Konstytucyjny w związku z zarzutami rosyjskiej ingerencji. Posunięcie to zostało powszechnie potępione przez siły konserwatywne i szerszą opinię publiczną jako instytucjonalny zamach stanu, ujawniający kruchość rumuńskiej demokracji pod presją globalistów.
W odpowiedzi Simion i jego partia AUR przekształcili unieważnienie w okrzyk bojowy. „Jesteśmy tu w jednym celu”, oświadczył podczas symbolicznej wizyty w lokalu wyborczym wraz z Georgescu, „aby przywrócić porządek konstytucyjny i demokrację”. Georgescu, ze swojej strony, potępił nowe wybory jako „oszustwo zaaranżowane przez tych, którzy zamienili oszustwo w politykę państwa”.
Wyniki pierwszej rundy: Simion na prowadzeniu
W ostatnim głosowaniu Simion okazał się zdecydowanym faworytem z 39,96% głosów. Zmierzy się on z niezależnym kandydatem Nicusorem Danem, burmistrzem Bukaresztu, który uzyskał 20,70%, nieznacznie pokonując bardziej tradycyjnego prounijnego Crina Antonescu.
Inni kandydaci pozostali w tyle: były premier Victor Ponta, startujący na platformie „Romania First” w stylu Trumpa, zebrał około 10%, podczas gdy dziennikarka i polityk Elena Lasconi oscylowała na poziomie 7%.
Jeden szczególnie istotny szczegół: frekwencja wśród Rumunów mieszkających za granicą potroiła się w porównaniu z listopadem, a Simion uzyskał oszałamiające 73% głosów w samych Włoszech. Ten wzrost odzwierciedla głęboki związek między Simionem a rumuńską diasporą i ich głód Rumunii, która odzyskuje swój głos.
W zwycięskim filmie opublikowanym w mediach społecznościowych Simion ogłosił: „Bracia i siostry z bliska i daleka, dziś stworzyliśmy historię. Zmierzamy w kierunku niezwykłego wyniku, daleko wykraczającego poza to, w co media systemowe – które wiedzą tylko, jak dzielić, zniekształcać i kłamać – chciały, abyście uwierzyli. Dziś naród rumuński przemówił! Nadszedł czas, aby zostać wysłuchanym!”
Cyberataki i nieprawidłowości wyborcze
Stawka była wysoka, podobnie jak ryzyko. W dniu wyborów Rumunia stała się celem cyberataku przeprowadzonego przez prorosyjskich hakerów. Strony rządowe – w tym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Sprawiedliwości – zostały zniszczone, podobnie jak strona kampanii centrowego kandydata Crina Antonescu.
Do cyberataku przyznała się grupa NoName057(16), znana z ataków DDoS na europejskie instytucje. Władze zdołały przywrócić strony internetowe w ciągu kilku godzin i podkreśliły, że proces głosowania nie został naruszony.
W międzyczasie AUR poinformowała o poważnych nieprawidłowościach w dziesiątkach lokali wyborczych: zmarłe osoby wciąż figurujące jako wyborcy, nadużywanie mobilnych urn wyborczych, naciski na urzędników wyborczych, a nawet wstępnie wypełnione lub skradzione karty do głosowania. „To powtórka taktyki oszustwa, którą widzieliśmy w listopadzie” – oświadczyli przedstawiciele AUR, Georgiana Teodorescu i Nicolae Vlahu.
Carlo Fidanza: „Simion opowiedział się za wolnością, suwerennością i prawdą”
Carlo Fidanza, lider delegacji Fratelli d’Italia do Parlamentu Europejskiego i kolega Simiona z ECR, poleciał do Bukaresztu, aby osobiście monitorować liczenie głosów. W ekskluzywnym wywiadzie dla La Voce del Patriota, Fidanza przedstawił swoje refleksje na temat kampanii Simiona i jej znaczenia dla Europy: „Simion prowadził inteligentną kampanię. Ukierunkował słuszne oburzenie Rumunów, nigdy nie uciekając się do przemocy ani nie legitymizując innych kandydatów, którzy w ogóle nie powinni startować. Jego przesłanie było jasne: wolność, demokracja i suwerenność. Dlatego zdecydowanie wygrał pierwszą turę”.
Odnosząc się do sloganu „Respect”, Fidanza dodał: „Respect” nie był tylko sloganem – stał się okrzykiem wolności przeciwko arogancji establishmentu”.
Fidanza zwrócił również uwagę na podobieństwa między Simionem i Melonim: „Media głównego nurtu próbowały oczernić Simiona, tak jak zrobiły to z Giorgią Meloni. Ale ludzie nie są głupi – znają prawdę, gdy ją widzą”.
Ciche wsparcie Meloniego i strategiczna zmiana w Europie
Chociaż Giorgia Meloni nie udzieliła oficjalnego komentarza, nie jest tajemnicą, że uważnie śledzi postępy Simiona. Podobno pogratulowała mu prywatnie po wynikach pierwszej tury. Jeśli Simion wygra prezydencję 18 maja, ECR będzie miała cztery miejsca w Radzie Europejskiej – tyle samo co Odnowa Europy i więcej niż blok socjalistyczny.
Potencjalne zwycięstwo Simiona nie tylko wzmocniłoby konserwatywną obecność w instytucjach UE, ale także stanowiłoby ważny strategiczny impuls dla krajów takich jak Polska i Węgry, które już teraz sprzeciwiają się brukselskiej biurokracji.
skomentował Fidanza: „Nie możemy dać się wyprzedzić, ale prezydencja Simiona oznaczałaby czterech liderów ECR w Radzie – przewyższając socjalistów. To historyczne wydarzenie. Dałoby nam to dźwignię, której potrzebujemy, aby pokierować Europą we właściwym kierunku”.
Nowa Europa suwerennych narodów?
Przesłanie Simiona nie jest izolacjonistyczne. Wielokrotnie podkreślał swoje zaangażowanie w NATO i pozostanie częścią UE – pod warunkiem, że Unia zostanie zreformowana w celu poszanowania suwerenności jej państw członkowskich.
Jak wyjaśnił Fidanza: „Rumunia ma kluczowe znaczenie dla Sojuszu Atlantyckiego, jest jedyną kulturą łacińską w słowiańskim regionie postsowieckim i pomostem do Bałkanów Zachodnich. Właśnie weszła do strefy Schengen – to kamień milowy dla jej mieszkańców. Teraz potrzebuje silnego przywództwa. Włochy pod rządami Meloniego mogą być kluczowym partnerem w tym procesie”.
Fidanza opisał również Simiona jako przyjaciela i wyjątkowego lidera: „George jest niestrudzonym pracownikiem, wybitnym organizatorem i liderem z inteligencją polityczną. Unika etykietek i nie znosi politycznych manewrów. Mam nadzieję, że działacz, którego znam od lat, zostanie wielkim prezydentem, na jakiego zasługuje Rumunia”.
Droga do rundy finałowej: Simion kontra system
18 maja Simion zmierzy się z Nicusorem Danem, powszechnie postrzeganym jako kandydat brukselskiej biurokracji. Dan cieszy się poparciem elit miejskich i frakcji prounijnych, podczas gdy Simion czerpie siłę z obszarów wiejskich, robotników, rodzin i patriotów, którzy chcą prawdziwych zmian.
Fidanza nakreślił kluczową strategię: „Utrzymać tempo. Mów do niezdecydowanych wyborców. Unikać prowokacji. Simion już przygotowuje się do kolejnej fazy kampanii z jasnością i skupieniem”.
Historyczny punkt zwrotny
George Simion jest nie tylko faworytem w wyborach krajowych – jest on liderem konserwatywnego odrodzenia w Europie Wschodniej. Jego potencjalna prezydentura odbiłaby się echem poza granicami Rumunii, pobudzając tych, którzy wierzą w Europę narodów, Europę ludów – a nie anonimowych technokratów i nierozliczalnych globalistów.
Ruch konserwatywny jest żywy, dynamiczny i coraz bardziej zwycięski. Od Rzymu po Bukareszt, od Warszawy po Budapeszt, fala się odwraca. 18 maja Rumunia może wybrać nie tylko nowego prezydenta, ale także nową ścieżkę rozwoju dla Europy.