fbpx

Konflikt w Strefie Gazy i rzekomy obiektywizm mediów

Eseje - 22 października, 2025

Powszechnym zjawiskiem w Europie i ogólnie na Zachodzie jest oskarżanie uznanych mediów o lewicowość. Nawet media państwowe, które pełnią misję publiczną i są finansowane z podatków obywateli, są zwykle oskarżane w różnych krajach o lewicowość.

W Szwecji usługi publiczne mają ogromne znaczenie. Kraj ten spóźnił się z deregulacją rynku telewizyjnego, a w DNA wielu Szwedów jest to, że państwowa telewizja i państwowe radio są wspólnym forum obiektywnych informacji i kompleksowej debaty.

Jednak wraz z nowym konfliktem politycznym między postępowym liberalizmem i socjalizmem z jednej strony, a nowym konserwatyzmem z drugiej, kwestia bezstronności mediów państwowych stała się bardziej zaogniona.

Poważne badania pokazują, że Szwedzi głosujący na duży lewicowy blok socjaldemokratów, Zielonych i lewicowych radykałów uważają, że służba publiczna wykonuje dobrą robotę, że służba publiczna jest bezstronna i obiektywna. Z drugiej strony, wyborcy głosujący na nowy prawicowy sojusz, który obejmuje tradycyjne partie prawicowe, ale także nowych i dużych Szwedzkich Demokratów, uważają, że media państwowe są lewicowe. Pytanie brzmi, czy wszyscy się mylą.

Wydaje się jednak, że różni menedżerowie, którzy przychodzili i odchodzili ze służby publicznej, nie chcą dostrzec tego problemu. Bronią się z całych sił przed oskarżeniami o lewicową stronniczość i wierzą, że wypełniają dokładnie misję powierzoną im przez szwedzki parlament. Zapewniają kompleksowy obraz rozwoju społecznego i pozwalają na uwzględnienie w swoich programach różnych perspektyw.

Debata na temat neutralności mediów państwowych stała się ponownie aktualna w związku z podpisaniem przez wielu szwedzkich dziennikarzy petycji w sprawie dziennikarstwa w Strefie Gazy. Twierdzono, że dziennikarzom uniemożliwia się wykonywanie ich pracy, że dziennikarze stali się również celem działań wojennych, a szwedzkie domy mediowe przyczyniają się do przemocy i tragedii, nie stawiając Izraelowi realnych żądań wpuszczenia dziennikarzy do Strefy Gazy.

Najwyraźniej dziś żaden zagraniczny dziennikarz nie ma wstępu do Strefy Gazy. Mówi się, że od 7 października zginęło ponad 60 000 Palestyńczyków, a wciąż pojawiają się nowe doniesienia o głodzie wśród ludności. Wojna informacyjna toczy się w tym samym czasie, co wojna konwencjonalna, a Hamas i Izrael obwiniają się nawzajem o zaistniałą sytuację. Oczywiście dziennikarze mają co relacjonować i nikt w Szwecji nie narzekał na to, że dziennikarze są uświadamiani o warunkach pracy dziennikarskiej w strefie wojny. Z apelem był jeszcze jeden problem: Był on w całości skierowany przeciwko Izraelowi. To właśnie odmowa Izraela, by pozwolić dziennikarzom na relacjonowanie wydarzeń ze Strefy Gazy, została przedstawiona jako problematyczna. Nie wspomniano o tym, że Hamas nie przywiązuje szczególnej wagi ani do wolności słowa, ani do wolności prasy. W rzeczywistości rola Hamasu w konflikcie nie została w ogóle wspomniana w apelu. Mimo to pod apelem podpisało się ponad 500 szwedzkich dziennikarzy. W tym kilku dziennikarzy z państwowego radia i telewizji.

Zainteresowanie było ogromne. Nie dlatego, że kilku dziennikarzy domagało się lepszych warunków pracy dla dziennikarzy w Gazie, ale dlatego, że obraz konfliktu był tak jednostronny. Nic nie wspomniano o tym, że Hamas jest w stanie zakończyć konflikt poprzez uwolnienie zakładników i złożenie broni. Ani słowa o ataku z 7 października. Jedynie Izrael został uznany za winnego katastrofy humanitarnej w Strefie Gazy. Padło też słowo ludobójstwo, w które zaangażowany był oczywiście Izrael. Autorzy apelu twierdzili nawet, że szwedzkie media były współwinne ludobójstwa poprzez niedostateczne informowanie o zbrodniach wojennych Izraela.

Apel został opublikowany w krajowym dzienniku Expressen. Na jego czele również stanęła dziennikarka Magda Gad, która od dawna uważa się za osobę sympatyzującą z muzułmańskim Bliskim Wschodem i Palestyną. Największą uwagę przyciągnęło sformułowanie, że zachodnie i szwedzkie media same przyczyniają się do ludobójstwa w Strefie Gazy. Oto , co napisali: „Jednocześnie relacje szwedzkich i innych uznanych mediów w Europie i USA były poniżej standardów i poprzez swoje niedociągnięcia przyczyniły się do legitymizacji tego, co jest obecnie opisywane przez większość ekspertów ds. ludobójstwa, a nawet Holokaustu, jako właśnie to: trwające ludobójstwo”.

Dla wielu Szwedów apel ten był potwierdzeniem tego, o czym już wcześniej myśleli, że wiedzą: szwedzki zawód dziennikarza charakteryzuje się lewicowymi sympatiami. Tym razem chodziło o konflikt poza Europą, ale ten konflikt również zyskał wymiar prawicowo-lewicowy, ponieważ prawicowi politycy na Zachodzie wydają się łatwiej wyrażać zrozumienie dla działań Izraela przeciwko Hamasowi niż politycy lewicowi. Na przykład w Szwecji to radykalnie lewicowa i była partia komunistyczna „Partia Lewicy” najwyraźniej domagała się potępienia Izraela.

Niektóre domy mediowe ogłosiły po apelu, że pracownicy, którzy podpisali tekst, mogą nie zostać dopuszczeni do dalszego relacjonowania konfliktu w Strefie Gazy. Przyznało to, że apel miał podłoże polityczne. Jednostronna identyfikacja Izraela jako jedynego odpowiedzialnego za ludzkie cierpienie w Strefie Gazy była postrzegana jako problematyczna. Wśród nich znaleźli się dziennikarze państwowego radia Sveriges Radio i państwowej telewizji Sveriges Television, którzy teraz nie będą mogli relacjonować konfliktu. Wielu Szwedów, którzy od dawna próbowali zwrócić uwagę na polityczne skłonności służb publicznych, wyczuło poranny wiatr. Być może istnieje granica tego, jak wyraźne stanowisko polityczne mogą zająć dziennikarze?

Jednak po kilku dniach ogłoszono, że wszyscy dziennikarze będą mogli kontynuować relacjonowanie wydarzeń w Strefie Gazy. Szef Sveriges Radio wezwał nawet dziennikarzy z Sveriges Radio na spotkanie, a wielu z nich rzekomo zrezygnowało. Nie wyciągnięto jednak żadnych konsekwencji. Szef gazety Aftonbladet, Klas Wolf-Watz, napisał do krajowej gazety Aftonbladet w sprawie decyzji o pozwoleniu dziennikarzom na kontynuowanie pracy: „Głównym przesłaniem apelu są kwestie wolności prasy i bezpieczeństwa dziennikarzy w Strefie Gazy. To nie jest kontrowersyjne”. Tak więc szwedzcy podatnicy i konsumenci mediów, którym obiecano bezstronną służbę publiczną, musieli po raz kolejny zaakceptować fakt, że służba publiczna będzie nadal działać pomimo swojej stronniczości. Informacje na temat konfliktu między Izraelem a Hamasem są przekazywane przez dziennikarzy, którzy najwyraźniej nie rozumieją roli Hamasu w tym konflikcie.

Teraz, gdy najgorsze zamieszanie związane z samą rozmową ucichło, debata weszła w drugą fazę. Obecnie kilku doświadczonych dziennikarzy wydaje się koncentrować na minimalizowaniu szkód. Doświadczona dziennikarka z Bliskiego Wschodu, Cecilia Uddén, w wywiadzie dla gazety Dagens Nyheter wyjaśnia, że dziennikarz powinien starać się być bezstronny, ale nigdy nie może być całkowicie obiektywny. Znany dziennikarz, Göran Rosenberg, rozwija ten sam rodzaj rozumowania w artykule dyskusyjnym w Expressen, w którym pisze: „Całe dziennikarstwo warte swojej nazwy ma temat – samego dziennikarza – niezależnie od tego, czy jest on zgłaszany, czy nie. Bezstronność nie może być zatem kwestią tego, co dziennikarz subiektywnie myśli i myśli, a być może czasami wypowiada, ale prawdziwości, dokładności, rzetelności, osądu i trafności programów i raportów, które dziennikarz produkuje”.

Tak więc bezstronność nie powinna polegać na unikaniu zajmowania stanowiska w konfliktach bez przedstawienia prawdziwego obrazu konfliktu. Nawet jeśli chodzi o konflikty międzynarodowe, które mają politycznie wybuchową siłę nawet w wielu krajach zachodnich. Ok. No to już wiemy.

Czego możemy się z tego nauczyć? Być może niektóre części uznanych mediów pozbywają się narcystycznego wizerunku, w którym twierdzą, że dziennikarstwo może być bezstronne i neutralne. Mówią, że są konflikty, w których nie możemy być bezstronni.

Problem polega na tym, że jest to dokładnie to, co prawicowe media mówią od dłuższego czasu w różnych krajach zachodnich. – Stawka jest zbyt wysoka, byśmy mogli być bezstronni. – Nasi przeciwnicy twierdzą, że są bezstronni, ale czy nie są? Dlaczego my mielibyśmy być? – Prawdziwe media powinny przedstawiać prawdziwy obraz rozwoju społecznego, zamiast zamazywać go za rzekomym obiektywizmem.

Jasne: jeśli lewica medialna chce przedstawić prawdziwy obraz konfliktu w Gazie, my, prawica, możemy przedstawić nasz prawdziwy obraz unijnej biurokracji, przyspieszonej zielonej transformacji i niekontrolowanej nielegalnej imigracji.