Grímur Thomsen, dziewiętnastowieczny islandzki poeta, pracował w duńskiej służbie zagranicznej, jako że Islandia była wówczas duńską dependencją. Pewnego razu rozmawiał z belgijskim dyplomatą szlachetnie urodzonym, który nie potrafił ukryć swojej pogardy dla Islandczyków, maleńkiego narodu na odległej wyspie. Rozmawiali po francusku. Belg zapytał wyniośle: „A jakim językiem mówią tubylcy w twoim kraju?”. Thomsen chciał dać lekcję swojemu belgijskiemu koledze, więc odpowiedział: „Właściwie wszyscy mówią po belgijsku”. Podczas gdy Belgowie mówią po holendersku lub francusku, w Brukseli, stolicy nie tylko Belgii, ale także Unii Europejskiej, rozwija się dziwny język, który można nazwać belgijskim. Cztery słowa z tego języka to: euromantics, Procrusteans, gigantomania i conferencitis.
Euromantics
Euromantycy są emocjonalnie związani z Unią Europejską. Często, choć nie zawsze, mają w tym również interes finansowy. Euromantycy ignorują fakt, że UE powstała jako unia celna. Zamiast tego podkreślają to, co romantycznie postrzegają jako jej historyczną misję, aby przynieść Europie pokój i jedność. Ignorują również fakt, że UE zasadniczo zmieniła się na początku lat 90. po pomyślnym zakończeniu integracji gospodarczej, stworzeniu europejskiego wolnego rynku i rozpoczęciu integracji politycznej lub centralizacji. Kiedy w UE pojawiają się problemy wynikające z centralizacji, euromantycy zazwyczaj reagują żądając więcej tego samego. Niepowodzenie projektu jest postrzegane jako argument za tym, by wydać na niego więcej pieniędzy.
Procrusteans
W mitologii greckiej Prokrustes był łotrem, który zapraszał przechodniów na nocleg. Jeśli jego gość był za niski na jego łóżko, rozciągał go na stojaku. Jeśli był zbyt długi, odrąbywał mu stopy. Zwolennicy europejskiej centralizacji są prokrustystami. Wierzą w jeden rozmiar dla wszystkich, beztrosko ignorując niesamowitą różnorodność Europy. Pożyczam prozaiczny przykład od Daniela Hannana. Jest to rozporządzenie UE mające na celu stymulowanie konkurencji między portami. Ale w Wielkiej Brytanii istnieje wiele małych portów, będących własnością prywatną, konkurujących ze sobą. Jednak na kontynencie porty są zwykle mniejsze i większe, i zazwyczaj są własnością państwa. Regulacja ta nakłada niepotrzebne koszty na porty brytyjskie, podczas gdy może mieć sens na kontynencie. Istnieją setki lub tysiące takich błędnych regulacji UE. Dodam tylko nieekonomiczny i dramatyczny przykład: aborcja. To kwestia, która powinna być powierzona poszczególnym państwom.
Gigantomania
Gigantomania to naiwne przekonanie, że im większy projekt, tym lepiej. W zakresie, w jakim gigantomania jest wiarygodna, opiera się ona na ekonomii skali. Nie należy jednak lekceważyć efektu skali. Im większa jest operacja, tym mniej przejrzysta i elastyczna się staje. Firmy nie są bardziej wydajne dlatego, że są większe. Są większe, ponieważ są bardziej wydajne. Czasami argumentuje się również, że produkcja dóbr publicznych na dużą skalę jest efektywna ze względu na koszty stałe. Dowody jednak tego nie potwierdzają. Koszt per capita produkcji bezpieczeństwa publicznego, typowego dobra publicznego, jest w rzeczywistości wyższy w niektórych dużych krajach, takich jak Stany Zjednoczone, niż na przykład w pięciu małych krajach skandynawskich. Dobrem publicznym, które jednak najlepiej jest produkować na dużą skalę, jest obrona, czego nauczyło się wiele małych państw podbitych przez Hitlera i Stalina w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku.
Zapalenie konferencji
Liberalny niemiecki ekonomista Wilhelm Röpke ukuł słowo „conferencitis”, aby opisać wiele daremnych konferencji w latach 20. i 30. na temat przywrócenia stabilności monetarnej i rozbrojenia. Nic dziwnego, że klasy mówiące opodatkowujące klasy pracujące w Europie wierzą w gadanie. Im więcej spotkań, tym weselej. Prawda jest jednak taka, że zazwyczaj konferencje, zwłaszcza w naukach społecznych, służą tworzeniu nieuzasadnionych uprawnień i nadmiernych oczekiwań. Większość z nich to strata czasu, pieniędzy i talentu. Jak mógłby powiedzieć Karl Kraus, conferencitis to choroba, którą uważa się za terapię.