fbpx

Erdogan wykorzystuje konia trojańskiego do podboju Europy

Polityka - 4 lutego, 2024

Turecki prezydent Tayyip Erdogan wydaje się mieć dość podbijania Unii Europejskiej krętą drogą do integracji z blokiem UE i przyjmuje metodę konia trojańskiego: zakłada partię w Niemczech, z którą weźmie udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przypadkowo lub nie, akt założenia takiej partii nastąpił wkrótce po tym, jak sułtan Ankary ogłosił, że jest zmęczony czekaniem pod drzwiami Unii Europejskiej.

„Turcja nie oczekuje już niczego od Unii Europejskiej, która kazała nam czekać pod swoimi drzwiami przez 30 lat”, powiedział Erdogan, podkreślając, że nie będzie „tolerował nowych żądań lub warunków w procesie akcesyjnym”, o który ubiegał się w 1995 roku.

Partia polityczna DAVA – Demokratyczny Sojusz na rzecz Różnorodności i Przebudzenia – została założona w przededniu europejskich wyborów parlamentarnych i jest opisywana przez niemieckie media jako pochodna partii Erdogana, AKP w Turcji. Wśród założycieli DAVA, zgodnie z dokumentem założycielskim partii politycznej zbadanym przez magazyn Bild, jest lekarz z Hamburga zarejestrowany w niemieckim Federalnym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych jako zwolennik organizacji terrorystycznej Hamas, Mustafa Yoldas, inny lekarz, Ihsan Unlu, członek tureckiej organizacji DITIB z siedzibą w Dolnej Saksonii, która jest bezpośrednio kontrolowana przez Turecką Służbę do Spraw Religijnych, oraz Fatih Zingal, prawnik z Nadrenii, który promuje AKP w Europie od czasu, gdy był członkiem niemieckiej SPD. Według Bild, najbardziej prawdopodobnym liderem DAVA będzie samozwańczy działacz na rzecz praw człowieka, Teyfik Ozcan. Czterech z nich prawdopodobnie będzie również kandydatami DAVA w wyborach, twierdzi Bild.

Wśród celów określonych w oświadczeniu założycielskim, DAVA wzywa do nadania cudzoziemcom takiego samego statusu jak obywatelom europejskim, aby byli akceptowani. „jako pełnoprawni członkowie europejskiego społeczeństwa”w celu zwalczania ubóstwa dzieci i niedogodności, z jakimi borykają się osoby starsze, a także na rzecz dodatkowej pomocy rządowej oraz „pragmatyczna i nieideologiczna polityka wobec uchodźców”.

Utworzenie partii bliskiej Erdoganowi jest przyjmowane z niepokojem w Niemczech, a niemieccy dziennikarze cytują polityków, którzy tak twierdzą. W obliczu obaw, że Turcja może narzucić swoje poglądy UE, niektóre głosy wzywają nawet niemieckie służby bezpieczeństwa do monitorowania działalności DAVA i jej powiązań z Ankarą, aby zapobiec wywieraniu przez nią wpływu.

 

„Skrzydło partii Erdogana startujące w tutejszych wyborach to ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy”, zareagował niemiecki polityk tureckiego pochodzenia Cem Özdemir, znany krytyk Erdogana. Europejscy politycy mają wszelkie powody do obaw. Szanse DAVA na sukces w Parlamencie Europejskim są znaczne, jeśli weźmiemy pod uwagę dużą liczbę obywateli tureckich z prawem do głosowania w Niemczech oraz fakt, że w tym państwie członkowskim nie ma progu wyborczego w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Według Bild, w Niemczech mieszka obecnie 5 milionów muzułmanów, z czego 3 miliony to Turcy, zgodnie z najnowszymi oficjalnymi danymi. Z 5 milionów 2,5 miliona ma prawo do głosowania. Ich liczba może jednak wzrosnąć w najbliższej przyszłości wraz z nowelizacją ustawy o obywatelstwie, która wejdzie w życie w kwietniu. Zgodnie z nowymi przepisami, obcokrajowcy mogą uzyskać niemiecki paszport już po pięciu latach, w porównaniu do ośmiu lat w przypadku starego prawa, a w wyjątkowych okolicznościach (takich jak gruntowna nauka języka niemieckiego, wybitne wyniki w nauce lub zawodzie, lub poprzez pracę wolontariacką) mogą zostać naturalizowani już po trzech latach. Ponadto nie będą oni już zobowiązani do zrzeczenia się obywatelstwa swojego kraju ojczystego.

60% Turków w Niemczech popiera Erdogana

Należy również wziąć pod uwagę, że ponad 60% Turków mieszkających w Niemczech to zwolennicy Erdogana. Zostało to zademonstrowane zarówno w referendum konstytucyjnym w 2017 r., po którym Erdogan przekształcił Turcję z republiki parlamentarnej w republikę prezydencką, jak i w wyborach prezydenckich w 2018 i 2023 roku. W referendum z 2017 r. około 63% Turków w Niemczech zagłosowało za poparciem planów Erdogana, podczas gdy odsetek popierających go w Turcji wyniósł zaledwie 51%.

To właśnie diaspora pomogła Tayyipowi Erdoganowi wygrać wybory w 2018 i 2023 roku. W ubiegłym roku w Niemczech, gdzie mieszka największa turecka diaspora, odsetek zwolenników Erdogana wzrósł o około 1 procent w porównaniu z wyborami w 2018 roku. W innych krajach europejskich z dużymi społecznościami tureckimi Erdogan również zdobył znaczące odsetki, które utrzymały go na fotelu prezydenckim – od 51,37% głosów w Szwecji do 71,68% w Austrii (kraju z drugą co do wielkości społecznością turecką w Europie).

Przywódca Ankary rzucił się na Unię Europejską po niedawnym orzeczeniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, grożąc, że nie spełni już żadnych „gospodarczych ani wojskowych” żądań.

„Jeśli nie zrezygnują z niektórych niesprawiedliwości, takich jak nakładanie wiz, które wykorzystują jako ukrytą sankcję, jeśli nie naprawią swoich błędów (…), całkowicie stracą prawo do wyrażania wobec nas oczekiwań politycznych, społecznych, gospodarczych lub wojskowych” – ostrzegł Erdogan.

Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) potępił Turcję po tym, jak mężczyzna został skazany za członkostwo w organizacji zbrojnej wyłącznie na podstawie korzystania z szyfrowanej aplikacji do przesyłania wiadomości, ByLock, uważanej przez turecki rząd za główne narzędzie komunikacji sprawców nieudanego zamachu stanu z 2016 roku.

Erdogan wywołał niezgodę w NATO

Erdogan ma nie tylko napięte stosunki z UE, ale także w NATO, gdzie sprzeciwiał się członkostwu Szwecji. Jednak poza konfliktem ze szwedzkim rządem, Erdogan próbował szantażować swoim wetem Europę, która poparła szwedzką kandydaturę do NATO. Jego główny problem ze Szwecją polegał na tym, że kraj ten zaoferował azyl przeciwnikom reżimu w Ankarze, których uznał za terrorystów. Po miesiącach zwlekania, podczas których Erdogan próbował nie tylko uzyskać kompromis ze strony Szwecji, ale także odblokować proces przystąpienia do UE, parlament w Ankarze ratyfikował traktat akcesyjny pod koniec ubiegłego roku.

Turcja i Unia Europejska tolerują się od lat i choć nie przepadają za sobą, istnieje między nimi współzależność, głównie gospodarcza. Jednak ostatnio Ankara traci na znaczeniu w Unii Europejskiej, a Bruksela staje się jeszcze bardziej zdystansowana wobec Turcji, zwłaszcza z powodu serdecznych stosunków Erdogana z Moskwą.

Autorytarne zachowanie przywódcy Ankary dało w ostatnich latach europejskim politykom pretekst do unikania poważnej odpowiedzi na wniosek Turcji o członkostwo. W rzeczywistości to sam Erdogan dał Brukseli „niezbędną amunicję”, aby zamknąć wszelkie rozmowy o członkostwie. W ciągu 20 lat u steru Turcji aresztował dziennikarzy i opozycjonistów, brutalnie tłumił demonstracje i, według niektórych analityków, źle zarządzał gospodarką kraju. Do tego dochodzi kwestia Cypru, z którego Turcja nie chce zrezygnować, ponieważ jest w stałym konflikcie z należącą do UE Grecją.

Jednak geostrategiczna pozycja Turcji i kontrola nad cieśninami śródziemnomorskimi sprawiają, że jest to niepożądane. Widać to było ostatnio, gdy powołując się na konwencję z Montreaux, odmówiła przepuszczenia przez te cieśniny okrętów wojskowych zaangażowanych w kryzys na Ukrainie. Jednocześnie, dzięki temu samemu geostrategicznemu położeniu, Turcja jest kluczowym krajem tranzytowym dla gazociągów ze wschodu na zachód, w tym z Kaukazu lub Rosji do południowej Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki, co czyni ją pomostem między bogatymi w energię regionami a Europą.