fbpx

Czy USA przywrócą wolność słowa w Europie?

Prawna - 30 kwietnia, 2025

Prezydentura Trumpa może poważnie obawiać się o stan wolności słowa w Europie. Pierwszą wskazówką, że coś może się wydarzyć na tym froncie, było głośne przemówienie wiceprezydenta JD Vance’a na konferencji bezpieczeństwa w Monachium w lutym, w którym potępił on szereg incydentów w niektórych krajach europejskich, w których ludzie spotkali się z reperkusjami prawnymi za wypowiedzi polityczne.

Jednym z celów krytyki Vance’a była Szwecja, a sprawa, do której odniósł się wiceprezydent, dotyczyła skazania irackiego krytyka islamu Salwana Najema, który został oskarżony o „podżeganie” przeciwko muzułmanom za spalenie Koranu – i słowne wypowiedzi jego zamordowanego współdemonstratora Salwana Momiki. W efekcie Najem został zmuszony do zapłacenia grzywny za spalenie Koranu, bez faktycznego powiązania z jakimikolwiek podżegającymi wypowiedziami.

Vance scharakteryzował ten incydent w ten sposób, że chrześcijański aktywista został ukarany za udział w demonstracjach, które doprowadziły do zabójstwa jego przyjaciela Salwana Momiki.

Choć w wielu aspektach Biały Dom Trumpa wydaje się chaotyczny i spontaniczny, nie wydaje się, by zapomniał o alarmującej sytuacji w zakresie wolności słowa w Europie. W kwietniu amerykańska ambasada w Sztokholmie wezwała przedstawicieli szwedzkiego rządu w celu omówienia kwestii ścigania przez Szwecję swoich obywateli za wypowiedzi, co było dość znaczącym wydarzeniem, które jednak spotkało się z ograniczonym zainteresowaniem mediów i dyskusją w Szwecji.

Wydarzenie to może wskazywać, że troska JD Vance’a o wolność słowa w Europie, a w szczególności w Szwecji, może stać się elementem amerykańskiej polityki zagranicznej. Podobne dyskusje odbyły się między administracją Trumpa a brytyjskim rządem Keira Starmera w ramach negocjacji Wielkiej Brytanii z USA w sprawie umowy handlowej. Wydaje się jednak, że podczas spotkania w amerykańskiej ambasadzie nie padły żadne bezpośrednie żądania wobec szwedzkiego rządu. Zgodnie z oficjalnymi dokumentami, amerykańska delegacja poprosiła jedynie o wyjaśnienie, w jaki sposób szwedzkie prawo reguluje mowę. Miejmy nadzieję, że nie będzie to ostatnie spotkanie amerykańskich urzędników ze szwedzkim rządem w tej sprawie.

Wciąż nie wiadomo, czy Biały Dom zażąda przywrócenia wolności słowa w krajach europejskich jako warunku wstępnego do ograniczenia niedawno ustanowionych barier handlowych, jak sugerował dialog między USA a Wielką Brytanią. Istnieją znaczące siły, które chcą kontynuować tłumienie krytyki społecznej i rządowej, nie tylko w głównych rządach europejskich, takich jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy, ale także na wysokim szczeblu w UE. Nie wolno lekceważyć problemu, jaki stanowi to dla europejskiej demokracji.

Palacz Koranu Salwan Najem nie był ani pierwszą, ani ostatnią ofiarą krytykowanego szwedzkiego prawa przeciwko tak zwanemu podżeganiu i mowie nienawiści. Innym niedawnym głośnym przypadkiem było skazanie mężczyzny, który udostępnił na Facebooku post zawierający satyrę na brutalnych dżihadystów infiltrujących Europę pod przykrywką uchodźców. Obrazek, za który mężczyzna otrzymał wyrok w zawieszeniu i wysoką grzywnę, został pierwotnie opublikowany przez profil medialny i autora cieszącego się dużą popularnością.

Sprawa przeciwko autorowi, który również został zgłoszony za rzekome podżeganie, nigdy nie doprowadziła do oskarżenia. Wywołało to pytania o niesprawiedliwe stosowanie prawa – czy władze nie chcą ścigać znanej osoby za „przestępstwa”, za które z przyjemnością stawiają przed sądem bezsilnych zwykłych ludzi? Ta postrzegana nierówność została dodatkowo podkreślona przez zamknięcie podobnej sprawy przeciwko czołowemu politykowi nacjonalistycznej partii Szwedzkich Demokratów.

Wskazuje to, że ustawodawstwo dotyczące „mowy nienawiści” jest trudne do utrzymania bez publicznego i politycznego oburzenia – co wraz z jego niemoralnością mówi wiele o tym, jak ważne jest jego zniesienie. Być może pomoc ze strony amerykańskich konserwatystów jest tym, czego Szwecja i Europa potrzebują, aby w końcu do tego doszło?