fbpx

Fotel przewodniczącego Rady UE do wzięcia: 3 możliwe scenariusze

Polityka - 24 stycznia, 2024

Jedną z wiadomości, która w tym miesiącu szturmem podbiła europejską opinię publiczną (i zawsze czujnych analityków), była rychła rezygnacja Charlesa Michela, przewodniczącego Rady UE od 2019 r., który nagle zdecydował się wystartować w wyborach w swoim kraju, jak to zwykle robią politycy. Spanikowani, jak zawsze, lewicowcy i liberałowie szybko rzucili się na sprawę pana Michela, a nawet rzucali pojęciami takimi jak zdrada i dezercja wobec polityka, który zdecydował się zrobić to, co robią politycy.

Ich strach, w większości irracjonalny, jak pokażę w tym tekście i jak wyjaśnia sam Charles Michel, wynika z wyczucia czasu. Rezygnacja Charlesa Michela nastąpi podczas węgierskiej prezydencji w UE, więc jeśli miejsce pozostanie puste, Viktor Orbán może zdecydować (lub nie) o przejęciu go dla siebie w drugiej połowie 2024 roku.

Viktor Orbán jest postrzegany sceptycznie nawet przez pro-NATO-wskie i ukraińskie partie konserwatywne w Europie ze względu na jego odmowę zerwania więzi z rosyjskim autokratą Władimirem Putinem, po tym jak ten ostatni rozpoczął wojnę agresji dwa lata temu. Unijni urzędnicy i komentatorzy nie są całkowicie przesiąknięci paranoją, gdy rozważają scenariusz, w którym Orbán ubiegający się o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej mógłby wywołać pewien chaos. Wynika to z uprawnień posiadanych przez Radę.

Jedną z głównych funkcji Rady Europejskiej jest zapewnienie UE jednolitej i strategicznej wizji. Gromadzi szefów państw lub rządów krajów członkowskich w celu omówienia i zdefiniowania nadrzędnych celów i priorytetów Unii. Wspierając dialog i współpracę na najwyższym szczeblu politycznym, Rada Europejska dba o to, by UE skutecznie reagowała na stale zmieniający się globalny krajobraz. Zdolność Rady Europejskiej do mobilizowania skoordynowanych reakcji podkreśla jej znaczenie jako siły stabilizującej w UE.

Co więcej, Rada Europejska służy jako kluczowy czynnik napędzający integrację, dając impuls do zmian traktatowych i reform instytucjonalnych. Decyzje podejmowane na tym forum często kładą podwaliny pod postępy w ramach prawnych i instytucjonalnych UE. Na przykład traktat lizboński powstał w wyniku dyskusji i porozumień osiągniętych na szczeblu Rady Europejskiej, zwiększając zdolność Unii do działania w obszarach takich jak polityka zagraniczna i obrona.

Biorąc to pod uwagę, otwierają się 3 możliwe scenariusze tego, co stanie się po tym, jak Charles Michel „zrobi coś nie do pomyślenia” i wyruszy w kampanię wyborczą:

A) Viktor Orbán rzeczywiście zajmie jego miejsce (najmniej prawdopodobne).

Prezydent Węgier, Katalin Novák, wypowiedziała się dla prasy 10 stycznia, twierdząc, że jest zainteresowana wolnym miejscem. Nie wspomniano o tym, czy zajęcie tego miejsca powinno nastąpić w drodze demokratycznego głosowania, czy też poprzez skorzystanie z prawa do tego poprzez zasady rotacyjnej prezydencji UE. Pani Novák stwierdziła również, że priorytetami węgierskiej prezydencji będą kwestie demograficzne i promowanie rozszerzenia UE. Nie zapomniała wspomnieć, że Węgry „wspierają zachodnie mocarstwa”, ale są też „pragmatyczne”. Dla niedoświadczonego czytelnika mogłoby się wydawać, że są gotowi na przejęcie, ale…

Węgry wielokrotnie udowodniły, że ich głównym narzędziem w stosunkach międzynarodowych są negocjacje. Wysuwając żądania, aby nie głosować przeciwko Ukrainie w Radzie, lub ostrożnie pośrednicząc w zniesieniu niektórych sankcji, Fidesz i Orbán udowodnili, że są raczej sprytnymi biznesmenami niż uzurpatorami. I to była najmądrzejsza rzecz, jaką można było zrobić. Jeśli dojdzie do przepychanek, należy oczekiwać od nich raczej transakcyjnego podejścia do tej sprawy.

Co więcej, minęły już czasy, w których Polska i Węgry ratowały się nawzajem przed sankcjami, gdy urzędnicy UE oskarżali je o naruszanie praw osób LGBT lub innych postępowych spraw, które status quo postrzegał jako ostateczne rozwiązanie. Nawet najbardziej konserwatywni szefowie państw UE zdecydowanie popierają Ukrainę (nie bez powodu), a Orbán geopolitycznie stąpa po cienkim lodzie. Brutalne manewry, takie jak te, które liberałowie wyobrażają sobie, że wykonałby, gdyby dano mu szansę (nawet nie mówią nam, które by to były), są wysoce nierealistyczne w tak mózgowej grze. Ale nawet jeśli Orbán jest złem wcielonym (nie jest), zawsze istnieje opcja B.

B) Nowy przewodniczący Rady UE zostaje wybrany w klasyczny sposób (możliwe, ale nie prawdopodobne).

Opierając się na założeniu, że sojusz EPL-S&D-Renew zostanie utrzymany po 2024 r., wiele byłych czołowych postaci w rządach krajowych gromadzi swoich zwolenników, przytulając się do swoich przyjaciół w prasie i wpisując własne nazwisko na karcie do głosowania. Mario Draghi we Włoszech, Klaus Iohannis w Rumunii i Xavier Bettel w Luksemburgu to tylko niektórzy z tych, którzy chętnie skorzystali z okazji.

Teoretycznie byłby to jedyny możliwy sposób. Rada Europejska głosuje kwalifikowaną większością głosów nad kandydatem na stanowisko przewodniczącego, Parlament Europejski zatwierdza lub wetuje kandydaturę i wszyscy wracają do domu zadowoleni. Tak jest w teorii. W praktyce, stanowisko przewodniczącego Rady UE jest jednym z najważniejszych stanowisk negocjowanych po wyborach europejskich, kiedy tworzone są koalicje. Zazwyczaj jest to umowa pakietowa, w której główni aktorzy nowej lub starej koalicji dzielą się najwyższymi mandatami według algorytmu opartego na zdobytych procentach wyborczych. Ponieważ rok 2024 zapowiada się bardziej nieprzewidywalnie niż 2019, gracze chcą zachować swoje karty przetargowe na stole. Przynajmniej dopóki nie zobaczą procentów wygranych i przegranych w głosowaniu publicznym.

A to może doprowadzić nas do…

C) Tymczasowy przejmuje obowiązki do końca kadencji (najbardziej prawdopodobne)

Premier Luksemburga, Luc Frieden, poinformował Politico, że Alexander De Croo, premier Belgii i obecny rotacyjny przewodniczący Rady UE do końca czerwca, może przejąć stanowisko Michela. Alternatywnie, przywódcy mogliby wyznaczyć tymczasowego kandydata na dokończenie kadencji, zapewniając europejskim przywódcom wystarczająco duże okno czasowe, aby negocjacje mogły się odbyć po ogłoszeniu wyników wyborów do UE w 2024 roku.

Z tego, co obecnie deklarują inni politycy, doradcy i partyjni analitycy, tymczasowy przewodniczący Rady UE (który nie jest Viktorem Orbánem) wydaje się najbardziej pożądaną opcją dla wszystkich zaangażowanych stron. Byłaby to terra incognita dla tak wysokiego stanowiska, które nigdy nie było tymczasowo zajmowane, ale polityka to gra w „nigdy nie mów nigdy”. W tym kluczu należy również obserwować wybory, które odbędą się w czerwcu. Kontynuacja sojuszu EPP-S&D-Renew nie jest przesądzona, uważają niektórzy analitycy i sondażownie, zwłaszcza jeśli grupy takie jak ECR uzyskają wystarczające poparcie społeczne, aby otworzyć nowe możliwości negocjacyjne.

Zakończenie rezygnacji Charlesa Michela

Jeśli chodzi o fotel przewodniczącego Rady UE, gniew liberałów skierowany w stronę Charlesa w końcu ostygnie. W końcu swoim podejściem nie łamie żadnego prawa, a status quo będzie miało pierwszą szansę na wybranie jego następcy. Objęcie przez Orbána tymczasowego mandatu również mieściłoby się w ramach demokratycznych i prawnych, choć rzeczywiście wiązałoby się z ryzykiem. Ale na szczęście ich najgorsze obawy się nie spełnią, nie tym razem, jak wyjaśnił im nawet pan Michel:

Uważam, że niezwykle ważna jest odpowiedzialność i wspieranie demokratycznej wizji UE. Nie chcę uprzedzać decyzji, która zostanie podjęta przez Radę Europejską w czerwcu, […] ale istnieje kilka opcji, a jeśli Rada Europejska chce uniknąć Viktora Orbána, to jest to bardzo łatwe.