
Wybory prezydenckie w Polsce zakończyły się niewielkim zwycięstwem, ale miały poważne implikacje dla demokratycznej i europejskiej przyszłości kraju. Karol Nawrocki, popierany przez konserwatywną partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS), zdobył 50,89% głosów, pokonując proeuropejskiego liberała Rafała Trzaskowskiego, popieranego przez koalicję rządzącą kierowaną przez premiera Donalda Tuska. Wynik wyborów stawia pod znakiem zapytania program reform rządu Tuska i może pogłębić polityczny impas w Polsce. Chociaż urząd prezydencki jest w dużej mierze honorowy, prezydent ma prerogatywę odrzucania ustaw uchwalonych przez parlament – oczekuje się, że Nawrocki będzie często korzystał z tego narzędzia.
Kampania o głębokim znaczeniu instytucjonalnym
Donald Tusk, który doszedł do władzy 18 miesięcy temu, obiecał przywrócić praworządność i wznowić dialog z Brukselą. Jednym z priorytetów w jego programie było anulowanie reform sądownictwa promowanych przez rządy PiS w latach 2015-2023, które zostały ostro skrytykowane przez Komisję Europejską za podważanie niezależności sądownictwa. Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że nowe procedury powoływania sędziów w Polsce nie zapewniają niezbędnej bezstronności, co doprowadziło do starcia prawnego między Warszawą a Brukselą. Nawrocki, konserwatywny historyk i były prezes Instytutu Pamięci Narodowej, prowadził kampanię w oparciu o suwerenność narodową i tradycjonalistyczny program społeczny. Anty-brukselska, antyimigracyjna i antyliberalna retoryka Nawrockiego została z zadowoleniem przyjęta przez nacjonalistycznych przywódców w regionie. Premier Węgier Viktor Orbán mówił o „fantastycznym zwycięstwie”, podczas gdy George Simion, lider partii Sojusz na rzecz Unii Rumunów, oświadczył, że „Polska WYGRAŁA”.
Nowy test na konkubinat
Karol Nawrocki jest postrzegany jako kontynuator linii politycznej byłego prezydenta Andrzeja Dudy, zagorzałego sojusznika PiS, który często używał weta do blokowania reform rządu Tuska. Ponieważ rządzącej koalicji brakuje kwalifikowanej większości potrzebnej do przezwyciężenia prezydenckiego weta, nowa administracja prezydencka obiecuje podążać tym samym kursem, co poprzedni prezydent Duda. Analitycy polityczni ostrzegają przed napiętą kohabitacją z ryzykiem paraliżu legislacyjnego. Poseł Koalicji Obywatelskiej (KO) Borys Budka argumentował, że „PiS dąży teraz do obalenia legalnego rządu”, a impas instytucjonalny wpłynie na wdrażanie polityki społecznej i gospodarczej oczekiwanej przez społeczeństwo. Rosnąca, ale wewnętrznie podzielona potęga regionalna. W ciągu ostatnich dwóch dekad Polska dokonała spektakularnego awansu ze wschodnich peryferii Europy na wpływowego gracza regionalnego. Z 37-milionową populacją, solidną gospodarką i wydatkami na obronność sięgającymi 5% PKB, Warszawa umocniła swoją pozycję jako militarny i gospodarczy bastion przeciwko zagrożeniu ze strony Federacji Rosyjskiej. Polska ma obecnie armię większą niż Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, a standardy życia, skorygowane o siłę nabywczą, zbliżają się do japońskich. Ten nowy status oznacza również zwiększoną odpowiedzialność regionalną, zwłaszcza w kontekście wsparcia dla Ukrainy. Donald Tusk mocno sprzymierzył się z pro-Żeleńską osią europejską, uczestnicząc w szczycie „koalicji chętnych” w Kijowie wraz z przywódcami Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Prezydent Nawrocki może poważnie zahamować politykę zagraniczną rządu, zwłaszcza jego bezwarunkowe poparcie dla Ukrainy. W kraju toczyła się walka o prawa kobiet i mniejszości, a wybory skrajnie spolaryzowały elektorat. Rekordowa frekwencja – 73% – po raz kolejny potwierdziła, jak bardzo prezydentura stała się symbolem ideologicznego kierunku Polski. Trzaskowski zaproponował złagodzenie przepisów aborcyjnych, jednych z najbardziej restrykcyjnych w Europie, oraz zalegalizowanie związków partnerskich dla par LGBTQ+.
Nawrocki był zdecydowanie przeciw, a jego zwycięstwo najprawdopodobniej będzie oznaczać weto dla wszelkich planów liberalizacji społecznej. Rozkład głosów odzwierciedla wyraźne podziały: kobiety i osoby z wyższym wykształceniem poparły liberalnego kandydata. Męski i mniej formalnie wykształcony elektorat głosował w przeważającej większości na konserwatystów. Jest to znany schemat w globalnym krajobrazie wyborczym, ale w Polsce ma on szczególne znaczenie ze względu na historyczne i religijne podłoże lokalnego konserwatyzmu.
Mandat, w którym weto staje się bronią polityczną Karol Nawrocki obiecał „chronić suwerenność Polski” i blokować „nadmierną ingerencję Brukseli”. W kampanii przekonywał również, że polityka gospodarcza i społeczna powinna „faworyzować polskich obywateli” kosztem uchodźców lub mniejszości, co spotkało się z krytyką organizacji praw człowieka. W Europie, w której równowaga między demokratycznym liberalizmem a tendencjami autorytarno-nacjonalistycznymi staje się coraz bardziej krucha, analitycy polityczni postrzegają wybór Nawrockiego jako dodanie nowego węzła napięcia. A dla rządu Donalda Tuska najbliższe lata zapowiadają się jako ciągła walka o reformy w obliczu prezydenta zdeterminowanego do stawiania oporu.
Nawrocki nowym liderem europejskiego konserwatyzmu
Zwycięstwo Nawrockiego przychodzi zaledwie dwa tygodnie po porażce George’a Simiona w wyborach prezydenckich w Rumunii, sygnalizując odrodzenie sił konserwatywnych w Europie Środkowej. Andrej Babiš, lider czeskiej eurosceptycznej opozycji, pogratulował Nawrockiemu i może skorzystać politycznie na fali poparcia, jaką zwycięstwo Nawrockiego wywołało przed październikowymi wyborami w Czechach. Nawet przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wysłała wiadomość o współpracy, mówiąc, że jest przekonana, że może kontynuować „dobrą współpracę” z Polską, mimo że sygnały z Warszawy wskazują na zerwanie wizji europejskiej przyszłości. Wynik odzwierciedlający głęboko podzielony kraj Rafał Trzaskowski uznał swoją porażkę i wygłosił przesłanie jedności:
„Żałuję, że nie udało mi się przekonać większości obywateli do mojej wizji Polski. Gratuluję Karolowi Nawrockiemu zwycięstwa”.
W powyborczych wystąpieniach liderzy PiS traktowali sondaż jako „referendum” przeciwko rządowi Tuska. Jednocześnie reakcje społeczne wahały się od rezygnacji do zaniepokojenia.
„Wszystko było na ostrzu noża” – powiedział młody informatyk z Warszawy. Ale sposób, w jaki głosowanie zostało podzielone, pokazuje, jak głęboko jesteśmy podzieleni.”
Rynki finansowe zareagowały szybko: główny indeks warszawskiej giełdy spadł o prawie 2% na początku poniedziałku, a złoty stracił na wartości w stosunku do euro – wyraźny znak obaw o stabilność rządu i kontynuację reform.
Polscy konserwatyści dziękują George’owi Simionowi za poparcie Nawrockiego: „W całej Europie potrzebna jest rewolucja zdrowego rozsądku!”.
George Simion poparł Karola Nawrockiego, popieranego przez konserwatywną partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS), w wyborach prezydenckich w Polsce. Za swoje poparcie lider AUR otrzymał podziękowania zarówno od prezydenta elekta Nawrockiego, jak i byłego premiera Polski Mateusza Morawieckiego, obecnego przewodniczącego Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, organizacji, w której Simion został wybrany14 stycznia na wiceprzewodniczącego.
„Chciałbym również podziękować wiceprzewodniczącemu ECR George’owi Simionowi za jego wsparcie podczas kampanii prezydenta Karola Nawrockiego i za jego wiarę, że konserwatywne wartości ostatecznie zwyciężą! Nigdy się nie poddamy! Razem – jako ECR w Parlamencie Europejskim – będziemy dalej walczyć, aby to wielkie polskie zwycięstwo stało się przykładem dla reszty kontynentu, pokazując, że rewolucja zdrowego rozsądku jest potrzebna w całej Europie!”, napisał Morawiecki w sieci X.
Mateusz Morawiecki pełnił funkcję premiera Polski w latach 2017-2023, reprezentując konserwatywną partię Prawo i Sprawiedliwość (PiS), która wspierała również nowo wybranego prezydenta Polski Karola Nawrockiego.
Z jaką gospodarką Polska rozpoczyna kadencję Karola Nawrockiego?
Jakie są granice władzy i plan gospodarczy nowego prezydenta dla kraju toczącego wojnę o swoje granice? Polska wkroczyła w kadencję suwerenistycznego prezydenta Karola Nawrockiego na krawędzi z szeregiem ambitnych strategii, ale także, zdaniem większości europejskich analityków, zwiastując początek potencjalnie ogromnego systemowego rozdźwięku między prezydentem a rządem kierowanym przez Donalda Tuska. Specjaliści twierdzą, że wroga kohabitacja między obiema partiami stworzy okres potknięć dla gospodarki kraju, z impasami legislacyjnymi, ogromnym spadkiem zaufania na rynku kapitałowym. A zwykli ludzie ucierpią najbardziej, gdy antyeuropejska retoryka uderzy w falę inwestycji zapewnionych przez Tuska w ciągu ostatnich dwóch lat, bezpieczeństwo energetyczne i, ogólnie rzecz biorąc, wyraźnie europejski kierunek jednej z najbardziej dynamicznych gospodarek w Europie Wschodniej, którą Rumunia często traktowała jako punkt odniesienia w ostatnich latach.
Kiedy Donald Tusk powrócił na stanowisko szefa polskiego rządu w 2023 r., po prawie dekadzie autorytarnych rządów PiS, polska gospodarka znajdowała się na prostej linii stagnacji gospodarczej, z inwestycjami rosnącymi od kilku lat o zaledwie 0,1%, inwestycjami wstrzymanymi systemowo i relacjami z Brukselą zablokowanymi z powodu sporów o praworządność. Zgodnie z rządowym raportem z początku tego roku, w ciągu zaledwie kilku miesięcy ekipie kierowanej przez Tuska udało się nie tylko odblokować ponad 50 miliardów euro z Narodowego Planu Odbudowy i Odporności, ale także uruchomić program gospodarczy o skali rzadko spotykanej na kontynencie, który zawierał, zgodnie z kierunkami wyznaczonymi przez rząd, systemowy wysiłek mający na celu podniesienie krajowych inwestycji do rekordowego poziomu 700 miliardów złotych do 2025 roku.
„Inwestycje w Polsce w 2025 r. przekroczą 650 mld zł. Rząd jest przekonany, że to konserwatywny szacunek. Dziś mogę powiedzieć z przekonaniem, że będzie to bliżej 700 mld zł. I jest to kwota rekordowa, bezprecedensowa w historii polskiej gospodarki” – powiedział Donald Tusk z mównicy Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie w wystąpieniu poświęconym wizji i kierunkom strategicznym w lutym 2025 roku.
Zaproponował inwestycje w naukę, transformację energetyczną, zaawansowane technologie, rozwój portów i modernizację kolei, wzmocnienie rynku kapitałowego i wspieranie przedsiębiorczości, przy czym każdy komponent ma ambitne alokacje budżetowe i jasne cele. Przykładowo, na same badania i innowacje rząd przeznaczył już 2,1 mld zł, a na infrastrukturę kolejową i logistykę 180 mld zł. Reakcja rynków i inwestorów na ten nowy klimat była natychmiastowa, biorąc pod uwagę, że główny indeks warszawskiej giełdy WIG20 stał się jednym z najlepszych na świecie w pierwszych miesiącach 2025 r., a złoty umocnił się o ponad 10% w stosunku do dolara, zgodnie z niedawną analizą Bloomberga. Warto również przypomnieć, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że PKB per capita skorygowany o parytet siły nabywczej po raz pierwszy przekroczy poziom Japonii, co jest również uważane za symboliczny wskaźnik przyspieszonego tempa konwergencji gospodarczej.

Wszystkie wysiłki rządu Donalda Tuska koncentrowały się, jako podstawowa zasada, na ponownym zakotwiczeniu Polski w mechanizmach europejskich i przywróceniu zaufania polskiego społeczeństwa do zasad Brukseli. W ciągu ostatnich dwóch lat Polska była jednym z krajów UE o największej otwartości na Europejski Zielony Pakt, transformację energetyczną, a także na cyfryzację i politykę wolności prasy, co w rzeczywistości ostatecznie doprowadziło do wznowienia przepływów finansowych z Brukseli i przywróciło nasz kraj jako centralnego gracza w geopolitycznym środku ciężkości Unii Europejskiej.
„Do tej pory marzyliśmy o dogonieniu krajów rozwiniętych. Teraz, po raz pierwszy, możemy powiedzieć, że możliwe jest ich przegonienie” – powiedział Tusk w wywiadzie dla Euronews, nawet w celu podkreślenia wartości samego europejskiego zaangażowania.
W latach poprzedzających powrót Donalda Tuska do polskiej polityki, suwerenna retoryka PiS i ciągły konflikt z instytucjami UE doprowadziły do zawieszenia funduszy unijnych i drastycznego spadku zaufania inwestorów. Jednak okres przed 2023 r. jest dziś praktycznie najwyraźniejszym wskaźnikiem nadchodzącego okresu, ponieważ chociaż rząd pozostaje u władzy, prezydent PiS ryzykuje zachwianie równowagi, którą Tusk szybko i mozolnie odzyskał w ciągu zaledwie dwóch lat.
Jak naprawdę Nawrocki może zaangażować się w polską gospodarkę i dlaczego zwycięstwo PiS w wyborach1 czerwca ma znaczenie?
Jeśli w Rumunii ruch suwerenistyczny okazał się mieć niestabilnych przywódców, pozbawionych praktycznych wizji gospodarczych i bardziej skupionych na fasadowych przemówieniach o pokoju i spiskach podatnych na obawy społeczne odczuwane lub budowane wśród ludzi, Karol Nawrocki przychodzi do Pałacu Prezydenckiego z arsenałem weta i deklarowaną ambicją zapobieżenia konsolidacji władzy wykonawczej Donalda Tuska, przesłanie, które było mocno wykorzystywane w kampanii wyborczej. Zaraz po ogłoszeniu wyników Nawrocki powiedział „nie pozwolimy Donaldowi Tuskowi na konsolidację władzy”.
Dla jasności należy zauważyć, że chociaż, podobnie jak w Rumunii, rząd odgrywa bardzo ważną rolę wykonawczą w państwie, a obie republiki działają w modelu półprezydenckim, polski prezydent ma znacznie więcej uprawnień i swobód niż rumuński. Pan Nawrocki, świeżo u steru kraju, ma istotne uprawnienia, jeśli chodzi o nominacje polityczne, może bezpośrednio blokować ustawy i decyzje rządu, podczas gdy w Rumunii prezydent może jedynie prosić o ponowne rozpatrzenie aktów normatywnych, a także ma prawo weta w sprawie budżetu kraju (podczas gdy polski prezydent może jedynie skierować sprawę do Trybunału Konstytucyjnego). Tak więc, będąc w stanie zablokować każdą ustawę uchwaloną w parlamencie, zwłaszcza że większość obecnego rządu Tuska nie ma dwóch trzecich potrzebnych do obalenia prezydenckiego weta, może zmienić dynamikę między dwiema gałęziami władzy państwowej. Poprzedni prezydent Andrzej Duda, choć sprzymierzony z PiS, stosował to prawo wybiórczo, ale Nawrocki wykorzystał je jako część swojego politycznego przesłania, aby zdobyć głosy. Analitycy polityczni spodziewają się, że nowy prezydent przekształci tę prerogatywę w strategię wymuszenia przedterminowych wyborów. W takim scenariuszu PiS, wraz ze skrajnie prawicową Konfederacją, mógłby, jeśli będą współpracować, utrzymać kruchą większość, ale wystarczającą do sabotowania proeuropejskiej większości ustawodawczej.

Według jednej z politycznych kalkulacji, prawie 90% wyborców Konfederacji w pierwszej turze poparło kandydaturę Nawrockiego w drugiej turze, pomimo oficjalnej odmowy poparcia go przez lidera Sławomira Mentzena. Ponad parlamentarną arytmetyką jest jednak ideologia nowego prezydenta, który podczas kampanii podpisał deklarację programową przygotowaną przez Mentzena, lidera skrajnej prawicy, która zawierała osiem punktów, od blokowania nowych podatków po odrzucenie wszelkich ustaw dotyczących regulacji broni czy wolności słowa. Nawrocki pośrednio przejął więc część inspirowanego amerykańskim populizmem dyskursu, zakorzenionego bardziej w etosie MAGA niż w klasycznej europejskiej doktrynie konserwatywnej. Według brytyjskich politologów, instytucje kontrolne państwa, takie jak Trybunał Konstytucyjny, Narodowa Rada Audiowizualna i organ wyborczy, znajdą się bezpośrednio w sferze wpływów politycznych, tak jak miało to miejsce w przeszłości, gdy PiS był u władzy. Taki scenariusz może nawet doprowadzić do tego, że budżet nie zostanie uchwalony, co będzie kolejnym poważnym impulsem do przedterminowych wyborów, dzięki którym ultrakonserwatywna partia Nawrockiego ma nadzieję odzyskać władzę w parlamencie do 2027 roku.
Na froncie gospodarczym ambicje Donalda Tuska dotyczące uproszczenia podatków i cyfryzacji administracji, a także projekty ustaw o decentralizacji energetyki, deregulacji inwestycji i ochronie niezależności banku narodowego mogą wkrótce zostać zablokowane, choć ostrzegał on w wywiadzie przedwyborczym, że „każdy miesiąc stracony na polityczne kłótnie to miesiąc stracony dla gospodarczej przyszłości Polski”. Zwycięstwo Karola Nawrockiego należy zatem postrzegać nie tylko jako symboliczną zmianę równowagi instytucjonalnej, ale jako rzeczywiste odwrócenie trajektorii – od reformatorskiego i proeuropejskiego dynamizmu do stagnacji naznaczonej politycznymi pojedynkami, brakiem spójności legislacyjnej i ryzykiem powrotu do konserwatywnego liberalizmu. Jest to w istocie wybór między dwiema radykalnie odmiennymi wizjami państwa i gospodarki, Polski jako centrum europejskiego środka ciężkości lub jako suwerennych peryferii z sojusznikami coraz bardziej oddalonymi od Brukseli.
Gospodarcza wizja Nawrockiego. W jaki sposób kandydat PiS faktycznie zdobył głosy ludzi i co kryje się za obietnicami niepodnoszenia podatków?
Prezydent Nawrocki zdobył głosy obywateli dzięki agresywnej kampanii populistycznych haseł, w tym obietnicy selektywnych zwolnień podatkowych, takich jak „zerowy podatek dochodowy dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci”, zniesienie podatku VAT od niektórych kategorii towarów i usług, zwolnienie z podatku od spadków oraz zniesienie tzw. podatku Belki, podatku od zysków kapitałowych, który do tej pory zapewniał dużą część dochodów budżetowych w Polsce. Chociaż na pierwszy rzut oka zasady te wydają się być zakorzenione w prawicowym liberalizmie, skoncentrowanym na absolutnej wolności dla biznesu, lista propozycji obecnego prezydenta została skrytykowana przez przedstawicieli dużego biznesu i stowarzyszeń biznesowych, którzy uważają, że Nawrocki nie ma w rzeczywistości spójnej strategii fiskalnej, a jego strategie podatkowe nie są gwarancją stabilności gospodarczej.
„Perspektywy inwestycyjne są silnie związane z przewidywalnością. Nie da się przyciągnąć kapitału w klimacie gospodarczym zbudowanym na wecie i improwizacji fiskalnej” – powiedział krótko przed wyborami Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu.
Pan Nawrocki zadeklarował się jako zdecydowany zwolennik eksploatacji węgla, historycznie ogromnego zasobu w Polsce, a obecny rząd przyspieszył inwestycje w odnawialne źródła energii i energię jądrową. Stwierdził, że zawetuje każdą ustawę, która zawiera „zielone podatki”, kary za emisje lub alokacje budżetowe w celu dostosowania się do Europejskiego Zielonego Paktu, przemówienie, które dobrze przyjęli mali przedsiębiorcy spoza dużych miast, zatrudnieni w słabych lokalnych gospodarkach, często sceptycznie nastawieni do korzyści płynących z członkostwa w UE. Pierwsze reakcje rynków i początek końca boomu gospodarczego zapewnionego przez Tuska.
W pierwszej połowie 2025 r. Polska miała stabilną walutę, dobre wyniki indeksów giełdowych, solidne prognozy wzrostu gospodarczego na poziomie 3,3% rocznie i bardzo obiecujący PKB na mieszkańca, jak wspomniano powyżej. Po wyborach zwycięstwo Nawrockiego spowodowało natychmiastową korektę na giełdzie, a WIG20 spadł nawet o 2% po otwarciu rynku. Eksperci ostrzegają, że dla inwestorów Polska pod rządami Nawrockiego oznaczałaby rząd w impasie z prezydentem wrogim reformom, a być może nawet powrót do zawieszenia funduszy europejskich, które w przeszłości doprowadziły do obniżenia ratingu kraju. W tych dniach rynki czekają również na sygnały dotyczące ciągłości funduszy unijnych, ponieważ Tuskowi udało się uwolnić ponad 50 mld euro z KPR w zeszłym roku, ale teraz kontynuacja absorpcji jest silnie uzależniona od szeregu reform w zakresie wymiaru sprawiedliwości, środowiska, cyfryzacji – czyli punktów nerwowych antyunijnej kampanii Nawrockiego. Niestabilność instytucjonalna i antyeuropejska retoryka nowego prezydenta mogą zatem przekierować kapitał zagraniczny w stronę krajów postrzeganych jako bardziej przewidywalne, w tym Słowacji, Czech, a nawet, czemu nie, Rumunii. Jeśli chodzi o wojnę graniczną i strategiczną niepewność w NATO, nowy prezydent sprzeciwia się członkostwu Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim i UE, „tak długo, jak utrzymują się nierozwiązane kwestie dwustronne”, emocjonalnie odwołuje się do animozji podsycanych przez suwerenistów w Polsce w ostatnich latach, która przyjęła większość uchodźców wojennych. Według The Guardian, Nawrocki „nie zawahał się odwołać do ukrytych antyukraińskich nastrojów w Polsce, otwarcie krytykując politykę bezwarunkowego wsparcia rządu”.
Karol Nawrocki powiedział, że przedkłada „sojusze transatlantyckie” nad zbliżenie z Brukselą, wpisując się bezpośrednio w strategię podziału bloku UE, którą prezydent USA Donald Trump wprowadził w życie w najbardziej widoczny sposób od czasu objęcia urzędu w Białym Domu, zasady wspierane również przez premiera Węgier Viktora Orbána. Polska jest obecnie lustrzanym odbiciem tego, co mogłoby się wydarzyć, gdyby Rumunia podążyła za tym samym rzekomo suwerennym scenariuszem, ale brakuje jej spójnej struktury zarządzania problemami państwa. Asem w rękawie tego kraju są jednak postępy poczynione w ostatnich latach i stopień, w jakim szybka reakcja rynków może zmusić nowego prezydenta do bardziej wyważonego podejścia do własnych ambicji. W przeciwnym razie smog tworzony zimą przez węgiel pompujący czarny dym z kominów powróci na ulice polskich miast, a perspektywy gospodarczego i geopolitycznego spawania europejskiej flanki na rzecz sprawiedliwego pokoju w Ukrainie również stają się coraz bardziej mgliste.