fbpx

Słaby wyścig prezydencki w Irlandii

Polityka - 4 października, 2025

W miarę jak Irlandia zbliża się do wyborów prezydenckich w 2025 r., konkurs na następcę Michaela D. Higginsa jako dziesiątego prezydenta Republiki staje się lekcją poglądową politycznej przeciętności.

To, co powinno być żywym demokratycznym ćwiczeniem mającym na celu wyłonienie ceremonialnego przywódcy narodu, przekształciło się w mdłą, mało inspirującą sprawę, naznaczoną chaosem wśród niezależnych polityków, nominacją Fine Gael skrępowaną kłopotami lidera partii i przywództwem Fianna Fáil upokorzonym przez romans ze zhańbionym byłym Taoiseachem.

Konstytucyjna rola irlandzkiego prezydenta, mająca uosabiać wartości narodowe, może zostać przyćmiona przez ten żenujący spektakl. Taki stan rzeczy jest nie tylko rozczarowujący, ale stanowi niepokojące odzwierciedlenie pękniętego krajobrazu politycznego Irlandii.

Dotychczasowy wyścig prezydencki w 2025 r. miał potencjał, by być decydującym momentem dla Irlandii, pierwszymi wyborami od czasu ustanowienia Komisji Wyborczej w 2023 r. i okazją do wytyczenia innego kursu po (długiej i czasami męcząco interwencyjnej) 14-letniej kadencji Higginsa.

Jednak kampania nie rozpaliła wyobraźni publicznej. Sondaże, takie jak badanie Irish Times/Ipsos B&A z lipca 2025 r., pokazują, że opinia publiczna jest w dużej mierze niezaangażowana, przy czym 20% respondentów nie jest pewnych swojego wyboru, a 18% nie uważa żadnego z kandydatów za atrakcyjnego. Ta apatia nie jest bez przyczyny. Wyścigowi brakuje charyzmy i powagi poprzednich konkursów, w tym kontrowersyjnych wyborów z 2011 roku, w których zwyciężył Michael D. Higgins.

Brak przekonującej narracji jest namacalny. Początkowa faworytka Fine Gael, Mairead McGuinness, wycofała się z powodów zdrowotnych, pozostawiając partię walczącą o ponowne otwarcie nominacji.

Była minister z ramienia Fine Gael i wielka dama Heather Humphreys oraz eurodeputowany Seán Kelly wystąpili w międzyczasie, ale żaden z nich nie uchwycił krajowego ducha czasu.

Sinn Féin, obawiając się powtórzenia porażki z 2018 r., kiedy to Liadh Ní Riada uzyskała zaledwie 6% głosów, w ostatniej chwili poparła kandydata jedności lewicy. Tymczasem Fianna Fáil wahała się, a Micheál Martin publicznie stwierdził, że partia poprze tylko kandydata, który uzyska „szeroki konsensus” lub „znaczącą liczbę głosów”. Takie stanowisko świadczy o niezdecydowaniu i nieuchronnie doprowadziło do wyboru kandydata celebryty.

Rezultatem jest kampania, która bardziej przypomina biurokratyczną formalność niż rywalizację o najwyższy urząd w Irlandii.

Tę nijaką atmosferę pogarsza brak jednoczącej postaci. Możemy się z nimi nie zgadzać, ale przynajmniej poprzedni prezydenci, tacy jak McAleese czy Higgins, wnieśli do tej roli pewną intelektualną siłę lub kulturowy rezonans.

Dzisiejsze pole jest jednak mozaiką polityków drugiego rzędu i szukających rozgłosu outsiderów. Nazwiska takie jak Conor McGregor, którego kandydaturę odrzuca się jako wyczyn, czy Michael Flatley, była gwiazda Riverdance, nadają całej sprawie cyrkowy charakter. Irlandzka opinia publiczna zasługuje na coś lepszego niż ta parada egoistów i oportunistów.

Jedną z najbardziej rażących porażek tych wyborów jest niezdolność niezależnych polityków do zjednoczenia się wokół jednego kandydata. W systemie, w którym kandydaci potrzebują poparcia 20 członków Oireachtas lub czterech władz lokalnych, niezależni stają w obliczu ciężkiej walki. Potencjał zjednoczeniowy, który mógłby rzucić wyzwanie dominacji głównych partii (Fine Gael, Fianna Fáil i Sinn Féin) był jednak znaczący. Zamiast tego niezależni zmarnowali tę szansę, rozdrabniając swoje wysiłki i osłabiając ich wpływ.

Niezależna posłanka Catherine Connolly wyłoniła się jako kandydatka o lewicowych poglądach, zapewniając sobie poparcie lewicy. Jednak jej kampania nadal walczy o zdobycie popularności poza progresywnymi kręgami, a jej brak krajowego profilu ogranicza jej atrakcyjność.

Ten brak jedności odzwierciedla szersze złe samopoczucie wśród irlandzkich niezależnych polityków. Zamiast zjednoczyć się za kandydatem, który mógłby uosabiać bezpartyjną, konserwatywną wizję, niezależni do tej pory pozwolili, by osobiste ambicje i różnice ideologiczne wzięły górę.

Rezultatem jest rozdrobnione pole, które pozostawia dominację głównych partii, jeszcze bardziej umacniając irlandzki establishment polityczny. Dla konserwatystów jest to niewykorzystana szansa na wyłonienie kandydata, który mógłby rzucić wyzwanie liberalnej ortodoksji, która zdefiniowała prezydenturę pod rządami interwencjonistycznego Higginsa.

Biorąc to pod uwagę, irlandzka prezydencja, zgodnie z definicją zawartą w art. 12 konstytucji, jest w dużej mierze ceremonialną rolą o ograniczonych uprawnieniach.

Prezydent działa jako strażnik konstytucji, z uprawnieniami do kierowania aktów prawnych do Sądu Najwyższego, mianowania Taoiseacha i innych ministrów (z nominacji Dáil) oraz reprezentowania Irlandii w kraju i za granicą. Jest to stanowisko o znaczeniu symbolicznym, mające uosabiać jedność i wartości narodu. Jednak brak treści w obecnej kampanii grozi podważeniem godności tej roli.

Jednak konstytucyjne ograniczenia prezydentury powinny teoretycznie sprawić, że będzie to idealna platforma dla postaci uczciwej i poważnej, która wzniesie się ponad partyjną politykę. Zamiast tego wyścig w 2025 roku stał się polem bitwy dla partyjnych manewrów i osobistych wendet.

Brak poważnej debaty na temat roli prezydentury w szybko zmieniającej się Irlandii, gdzie kwestie takie jak imigracja, nierówności ekonomiczne i tożsamość kulturowa mają duże znaczenie, jest niedźwiedzią przysługą dla tego urzędu.

Konserwatywna perspektywa przemawiałaby za prezydentem, który broni suwerenności narodowej, tradycyjnych wartości i ostrożności gospodarczej, ale żaden kandydat nie przedstawił skutecznie takiej wizji. Przypuszczalna kandydatka Fine Gael, Heather Humphreys po wycofaniu się McGuinnessa, stoi w obliczu trudnej bitwy, spotęgowanej politycznymi kłopotami lidera partii i Tánaiste Simona Harrisa.

Harris, niegdyś nazywany „dzieckiem Dáil”, walczył o utrzymanie zaufania publicznego w obliczu kryzysu mieszkaniowego, wysokich czynszów i wyzwań gospodarczych, które utrudniały Fine Gael 14-letnią kadencję w rządzie. Sondaże pokazują, że Fine Gael idzie łeb w łeb z Fianna Fáil i Sinn Féin, a przywództwo Harrisa jest krytykowane za gafy i postrzegany brak powagi.

Bagaż ten nieuchronnie zaważy na kandydacie Fine Gael. Humphreys, były minister z silnym wiejskim urokiem, jest postrzegany jako niechętny kandydat, który przystąpił do wyścigu dopiero po odejściu McGuinnessa.

Podczas gdy jej ponadpartyjny apel i wspólna wizja wyspy mogą znaleźć oddźwięk, jej powiązanie ze znajdującą się w trudnej sytuacji Fine Gael może zrazić wyborców. Niepowodzenie partii w rozwiązywaniu pilnych kwestii, takich jak mieszkalnictwo, notorycznie opisywane przez byłego ministra finansów Fine Gael Michaela Noonana jako „problemy sukcesu”, podważyło zaufanie społeczne.

Podczas gdy kandydat Fine Gael, czy to Humphreys, czy inny, będzie miał niewielki wybór, ale będzie musiał zdystansować się od błędów Harrisa. Bez tego ich kampania może zostać przyćmiona przez szersze porażki partii.

Być może najbardziej godnym pożałowania wątkiem tych wyborów była, całkowicie zawiniona przez samego siebie, trudna sytuacja, w jakiej znalazł się lider Fianna Fáil i taoiseach Micheál Martin. Pomimo nalegań Martina, że partia poprze tylko kandydata z szerokim poparciem, znacząca frakcja w Fianna Fáil zebrała się za byłym taoiseachem Bertie Ahernem, postacią pogrążoną w kontrowersjach związanych z Trybunałem Mahona i jego rolą w irlandzkim kryzysie finansowym. Ahern, który powrócił do partii w 2023 r., od lat drażnił się z kandydaturą na prezydenta, a sondaże wskazywały na pewne poparcie wśród wyborców Fianna Fáil.

Sprzeciw Martina wobec kandydatury Aherna był jasny, a on sam publicznie wykluczył jego poparcie, a dziennikarze tacy jak Mick Clifford powoływali się na „zakurzone szkielety trybunału”, które wyszłyby na jaw podczas kampanii.

Jednak fakt, że tak wielu członków partii poparło Aherna, był upokarzającą naganą dla przywództwa Martina. Niezdecydowanie Fianna Fáil, którego przykładem są niejasne oświadczenia Martina o poszukiwaniu kandydata konsensusu, pozostawiło partię bez steru.

Pojawiły się takie nazwiska jak Mary Hanafin, Cynthia Ní Mhurchú i Colum Eastwood, ale żadne z nich nie zyskało na popularności, pozostawiając cień Aherna. Dla partii, która nie wystawiła kandydata na prezydenta od czasu zwycięstwa McAleese w 1997 r., ta wewnętrzna niezgoda była żenującym spektaklem, który podważa autorytet Martina i wiarygodność Fianna Fáil.

W miarę jak Irlandia zbliża się do 11 listopada 2025 r., Obecny stan wyścigu prezydenckiego jest wyraźnym przypomnieniem potrzeby pryncypialnego przywództwa. Osoby o konserwatywnych poglądach starały się zapewnić wybór kandydata, który może przywrócić godność urzędowi, bronić jedności narodowej i odrzucić populistyczne i postępowe ekscesy, które charakteryzowały kadencję Higgina; nie udało im się osiągnąć tego celu.

Jak wspomniano powyżej, niepowodzenie zjednoczenia się niezależnych, bagaż nominacji Fine Gael i flirt Fianna Fáil z tak zhańbioną postacią jak Ahern wskazują na głębsze złe samopoczucie w irlandzkiej polityce.