
Z „czterema asami” w ręku, George Simion przegrał wybory prezydenckie z „Strit Flush” niezależnego Nicușora Dana.
Przed drugą turą wyborów prezydenckich w Rumunii, w której zmierzyli się niezależny kandydat Nicușor Dan i lider AUR George Simion, społeczeństwo rumuńskie było podzielone na dwa zradykalizowane obozy: suwerenistów i proeuropejskich, przypominając nam niespokojny okres pierwszych wyborów (1990) po rewolucji 1989 r., kiedy to przy frekwencji 86,19% Ion Iliescu został wybrany w pierwszej turze. Na przestrzeni lat frekwencja obywateli w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii wykazywała tendencję spadkową, osiągając 49,87% w 2019 r., kiedy Klaus Iohannis (Partia Narodowo-Liberalna) zdobył swój drugi mandat przeciwko kandydatce socjaldemokratycznej Vioricy Dancila (Partia Socjaldemokratyczna). Był jednak jeden wyjątek wysokiego zainteresowania publicznego i frekwencji w 2014 r., w finale między Victorem Pontą a Klausem Iohannisem. Wówczas swój głos oddało 11 719 344 obywateli, czyli 64,11% wszystkich uprawnionych do głosowania, a Klaus Iohannis wygrał swoją pierwszą kadencję prezydencką.
Diaspora kontra Rumunia
Wracając do wyborów z 18 maja, nastąpiła masowa mobilizacja obywateli, tak że odsetek głosujących w niedzielę wyniósł 64,72%, co stanowi 11 507 695 wyborców. Lider AUR startował jako faworyt z asem w ręku – o prawie 20 procent więcej niż w pierwszej turze, co wielu analityków politycznych uważało za niemożliwe do nadrobienia, a wielu stawiało na George’a Simiona jako następnego prezydenta Rumunii. Jednak niezależny Nicușor Dan, za którym ustawiły się wszystkie samozwańcze partie proeuropejskie (PNL, PSD, UDMR, USR), zdołał odwrócić losy głosowania, wygrywając bitwę prezydencką z wynikiem, który moglibyśmy interpretować jako faktyczną mobilizację obywateli do głosowania.
Geroge Simion od początku wiedział, że jest w gorszej sytuacji w Rumunii pod względem intencji wyborczych, dlatego wolał prowadzić kampanię za granicą. Miał nadzieję, że głosy diaspory, które były znaczące w pierwszej turze, pozwolą mu nadrobić różnicę w Rumunii, gdzie zamiar głosowania był wyraźnie pro Nicușor Dan. Nikt nie spodziewał się, że w diasporze zagłosuje 1,6 miliona obywateli, a w Rumunii 9,87 miliona. Dlatego George Simion był głęboko przekonany, że uzyska taki sam wynik jak w pierwszej turze, czyli 60%, a może nawet 70% przewagi nad swoim przeciwnikiem. Ci, którzy się zmobilizowali, nie należeli do tych, którzy zgadzali się z programem politycznym George’a Simiona, co było widoczne w ostatecznym wyniku. Głosy diaspory były znacznie bardziej zrównoważone, niż spodziewał się lider AUR, nawet jeśli w niektórych społecznościach rumuńskich za granicą George Simion miał znaczną przewagę głosów na swoją korzyść. Chociaż George Simion wygrał za granicą z 55,86% w porównaniu do 44,14% dla Nicușora Dana. Różnica w kraju, według sondaży exit polls, wyniosła bardzo duże 10% na korzyść niezależnego kandydata. Ostateczny wynik wyniósł 5 445 052 głosów dla zwycięzcy w porównaniu do 4 425 247 głosów dla George’a Simiona.
W rankingu krajów Unii Europejskiej najwięcej Rumunów mieszkających i pracujących za granicą znajduje się we Włoszech (1 073 196 obywateli), Niemczech (883 670 obywateli), Francji (około 800 000 obywateli) i Hiszpanii (565 724 obywateli). Aby uzupełnić obraz krajów europejskich, do których wyemigrowali Rumuni, musimy również uwzględnić Wielką Brytanię, gdzie mieszka 1,4 miliona Rumunów, co czyni Wielką Brytanię pierwszym miejscem w Europie, w którym mieszkają Rumuni, którzy zdecydowali się szukać przyszłości za granicą.
Jakie błędy popełnił George Simion?
Jednym z błędów popełnionych przez George’a Simiona w ciągu dwóch tygodni kampanii między dwiema rundami było wykazanie aroganckiej postawy wobec swojego przeciwnika i wyborców innych przegranych w pierwszej rundzie, wyborców, których mógł przyciągnąć na swoją stronę, aby umocnić swoje pierwsze miejsce. Wyzywająca i arogancka postawa lidera AUR została zabarwiona jego przekonaniem, że ma poparcie administracji Donalda Trumpa. Kandydat, który miałby poparcie USA, nie może przegrać wyborów prezydenckich w Rumunii. Po wykluczeniu Rumunii z programu ruchu bezwizowego po unieważnieniu wyborów prezydenckich pod koniec ubiegłego roku, lider AUR podziękował administracji Trumpa za tę decyzję, co rozgniewało wyborców, którzy spodziewali się podróżować bez wiz do USA. Była to ta sama arogancka postawa, która spowodowała, że liderzy socjaldemokratów Adrian Nastase i Victor Ponta przegrali finał wyborów prezydenckich. Pierwszy z nich został pokonany przez Traiana Băsescu w 2004 roku, a drugi przez Klausa Iohannisa w 2014 roku.
Kolejnym błędem w strategii kampanii lidera AUR było ogłoszenie (w kontekście kryzysu gospodarczego, przez który przechodzi Rumunia i konieczności cięcia wydatków budżetowych), że jeśli zostanie prezydentem, zwolni 500 000 pracowników publicznych. Błędny sposób, w jaki 500 000 pracowników budżetowych zostało powiązanych en bloc z „pasożytami społecznymi”, doprowadził do utraty głosów zarówno tych, którzy mieli zostać zwolnieni, jak i rodzin i osób zależnych od ich dochodów. Nieobecność na debatach organizowanych przez główne kanały telewizyjne, udzielanie wywiadów tylko zagranicznym dziennikarzom, atak na Macrona we francuskiej telewizji i atak na społeczność węgierską w Rumunii były również błędami w strategii kampanii George’a Simiona. Jego nieobecność w debatach telewizyjnych (lider AUR wziął udział tylko w jednej konfrontacji z Nicușorem Danem, w tej zorganizowanej przez Euronews.ro) miała na celu utrzymanie przewagi wynoszącej prawie 20 procent w pierwszej turze. Decyzja ta była przegrana, ponieważ w pierwszej turze wielu obywateli nie poszło głosować, a jednocześnie było wielu niezdecydowanych, których głosy mógł zdobyć. W programach telewizyjnych, w których próbowano przeciwstawić sobie dwóch finalistów wyborów prezydenckich, nazwisko George’a Simiona zostało zapisane na kartce papieru z tyłu miejsca, które miał zająć. Doprowadziło to do fali kpin w mediach społecznościowych, a ucieczka lidera AUR z debaty również stała się przedmiotem żartów w Internecie.
Z drugiej strony, jego przeciwnik nie odmówił żadnej debaty i nawet jeśli Nicușor Dan był czasami stawiany w trudnej sytuacji przez moderatorów programów telewizyjnych lub pytania obecnych prawników, okazał szacunek dla rumuńskiej prasy i tych, którzy oglądają rumuńskie kanały telewizyjne. W ciągu dwóch tygodni kampanii Simion polegał prawie wyłącznie na nagranych wiadomościach wideo, podczas gdy jego przeciwnik postanowił zwrócić się bezpośrednio do swoich zwolenników poprzez udział w transmisjach. Anglojęzyczne wiadomości George’a Simiona w sieci X, wykorzystywane w ostatnich dniach kampanii, sprawiały wrażenie, że ich celem było raczej przyciągnięcie uwagi konserwatywnych przywódców USA niż bezpośrednia komunikacja z rumuńskimi wyborcami. Złą decyzją było również nadanie priorytetu zagranicznej publiczności za pośrednictwem platformy mediów społecznościowych, a nie rumuńskiej publiczności. Kolejnym przejawem politycznej arogancji lidera AUR podczas kampanii wyborczej był polityczny układ z Viktorem Orbánem w Budapeszcie, zawarty ponad głowami liderów UDMR i węgierskich wyborców, wobec których w przeszłości, przy kilku okazjach, prowadził anty-węgierski dyskurs. Zdecydowane zwycięstwo Nicușora Dana w Transylwanii i na Węgrzech dowiodło, że George Simion mylił się wobec społeczności węgierskiej. Wisienką na torcie błędów popełnionych w kampanii między dwiema turami wyborów był wywiad, którego udzielił w języku francuskim programowi francuskiego kanału CNews. Podczas programu Simion oskarżył prezydenta Emmanuela Macrona o bycie dyktatorem, a wypowiedź lidera AUR wywołała śmiech nawet wśród innych (konserwatywnych) gości obecnych w programie.
Wreszcie, powinniśmy wspomnieć, że podsycany strachem, wielu Rumunów, którzy byli niezdecydowani lub nieobecni w pierwszych wyborach, zagłosowało przeciwko George’owi Simionowi. Ten strach, zaszczepiony przez przesłania propagowane przez partie, które stanęły za Nicușorem Danem, miał na celu możliwe bankructwo gospodarcze Rumunii, możliwe wyjście z UE, zejście z proeuropejskiej ścieżki. Wielu z tych, którzy postawili na Nicușora Dana, nawet jeśli go nie lubili, zdecydowało się go poprzeć, aby Rumunia nie skończyła w rękach George’a Simiona, który obiecał umieścić Călina Georgescu, oszusta, jako następnego premiera Rumunii. Niestety, społeczeństwo rumuńskie stało się bardziej zjednoczone niż kiedykolwiek, a przyszłość gospodarcza Rumunii jest coraz bardziej ponura. Jedno jest pewne. W wyborach parlamentarnych, które odbędą się za 3 i pół roku, partia AUR zwycięży i najprawdopodobniej utworzy nowy rząd.